Nasz pierwszy wspolny hubertus :) Stajnia Gorzeń 2012 ;)
Liska nie złapaliśmy, ale z konia na gonitwie bardzo dumna :) W terenie gorzej, bo mimo że trwał 3 godziny Szatan mój ciągnął okrutnie i chyba bicepsa sobie spompowałam :/ Ręce dzisiaj bolą strasznie ;/ Całe szczęście, że wędzidła nie nosi bo chyba bym mu ryja urwała. No ale przynajmniej takie momenty przypominają o istnieniu silnego instynktu tych zwierząt i wielkiej wobec niej bezradności ludzi :) Bardzo pouczające zdarzenie :) I dokonaliśmy zdaniem niektórych cudu, skakaliśmy w siodle western :D a co, nieda się? :D Szam przyjął chętnie śliczne czerwone flo.
Dziękuję moim rodzicom za nieoczekiwane zjawienie się i mojemu bratu, chłopakowi i kolegom z rowerowej gromady za pozostanie na imprezie pohubertusowej i rozgrzewanie atmosfery :)
Gratulacje dla Mikołaja za złapanie lisiej kity i pozdrowienia dla nowopoznałych dziewczyn(min Oliwii i Patrycji z Łochowa(www.patitaj.fbl.pl / http://www.photoblog.pl/oliwias00) i tych już od lat znanych oraz chłopaków :)
Podziękowania dla organizatorów!!