Wisła: 1,5h jazdy, 3h snu na dwie doby, jedyny ogarniety Andrzej nawigator, pińcet tysięcy prób odpalenia motoru, wciskanie go na jeepa, deszcz, mokre skarpetki, woda, granica, niekontaktujaco-chrapiący Grześ, darcie ryja w nocu, picie, palenie, pole namiotowe, muzyka, Czech w namiocie Jaja, brak beny, mili panowie z taxówek, kobieta pracujaca na stacji w Wiśle nie wiedzaca gdzie jest centrum, brak zdjec, smiechu w chuj, dobry wypad.
Ide odsypiać.
Leci ktoś, gdzieś w ten weekend ? :>
:*