~*~
Coś, co nazywałam nadzieją, przypomina raczej wiązenkę sztucznych kwiatów - chyba tylko dlatego żeby mi było żal, że nie mogę ich nigdy powąchać. Bardzo trudno jest napisać coś na temat słowa o tak pojemnym znaczeniu. W gruncie rzeczy - nadzieja może oznaczać wszystko i nic. Mówimy, że mamy nadzieje, że jutro będzie ładna pogoda, albo że dostaniemy dobrą ocene ze sprawdzianu. Słowo to jest więc troche szablonowe, oklepane i nie zawsze oddaje w pełni sensu swojego znaczenia. Często oszukujemy siebie i innych, mówiąc że nadzieja jest zawsze, ale z czasem wszystko dociera do naszej świadomości. Odkrywamy, że są takie sytuacje w życiu, kiedy musimy postawić sobie pytanie "czy jest jeszcze nadzieja?" - wtedy przygniata nas ciężar tych słów. Często nie zdajemy sobie sprawy, że każda chwila w naszym życiu przepełniona jest nadzieją. Pamiętacie, jak będąc małymi dziećmi marzyliście o tym jak będzie wyglądało wasze życie? Wierzyliście w to że spotkacie księcia z bajki, który uratuje was z łap krwiożerczego smoka i zaniesie na swym białym rumaku do waszego wyśnionego zamku, za górami, za lasami... Leżeliście w łóżku, zamykaliście powieki i całkowicie, niezaprzeczalnie, z całego serca w to wierzyliście. Wyczekując pierwszej gwiazdki, kładąc zęba pod poduszkę - zawsze mieliście nadzieje.Wszystko było na wyciągnięcie ręki. Wreszcie dorastacie, pewnego dnia otwieracie oczy, a bajka znika. Większość ludzi przekłada swoją nadzieje w coś bardziej realnego, w rzeczy, w ludzi, którym mogą ufać. I choć zaczynacie twardo stąpać po ziemi, trudno jest zrezygnować z marzeń. Nawet tych najbardziej niemożliwych i dziecinnych. Każdy ma w sboie taką małą iskierke nadziei, że któregoś dnia obudzi się i to wszystko stanie się prawdą.
Wiara to dziwna rzecz. Często przyłapuje się wierząc w coś co nie ma prawa się wydarzyć. Chyba zostało we mnie jeszcze troche cienia optymizmu, skoro mam serce wypełnione nadzieją, prawda? Wypełnione po brzegi, najbardziej naiwną nadzieją jaką można sobie wyobrazić. Każdy kto ma nadzieję, jest takim troche optymistą, nawet najsmutniejszy człowiek na świecie. Tak mi się wydaje. To nic złego że moje życie nie przypomina opowieści Andersena. Doszłam do wniosku że nie zawsze jest ważne "długo i szczęśliwie", bo można być szczęśliwym w każdej chwili, ale nie zawsze długo. Ważne jest "szczęśliwie" ale tu i teraz. To nic że mój dom nie przypomina zamku i nie ma w nim księcia z bajki (...) Ważne że czuje się tu wspaniale i że jest on takim moim małym królestwem. A książe? Jak ma być to będzie. Może nie będzie idealny, nie przyjedzie po mnie na białym rumaku i nie zaśpiewa mi ballady pod balkonem, może nie będzie miał najcudowniejszych oczu na całej kuli ziemskiej i być może nie będzie pisał mi wierszy. Ale będzie tylko dla mnie, a ja tylko dla niego - choć to nie kwestia posiadania. Będzie mi całym światem, będzie wszystkim czego potrzebuje. Może zafałszuje mi pare razy pod oknem, może wyskrobie "na góże róże...", może podjedzie rowerem, zabierze mnie na bagażnik i pojedziemy razem gdzieś daleko. Utopie się w jego oczach, choć to nie będą najcudowniejsze oczy na całej kuli ziemskiej.
Nasze życie od początku polega na osiąganiu kolejnych celów. Kiedy zrealizujemy jedno, pojawiają się następne i następne. Ile człowiek ma potrzeb, tyle celów - zaczynając od jedzenia, wypróżniania się i spełniania wszelkich potrzeb fizjologicznych, kończąc na dobrej relacji z ludzmi, miłości, poczuciu spełnienia i akceptacji. Dużo naszych celów spełnia się dopiero po latach, a droga do nich nie jest usłana różami - ale taka jest właśnie cena szczęścia. Bywa i tak, że nie zawsze cel który sobie wyznaczyliśmy zostanie osiągnięty. Wydaje nam się wtedy, że to ślepy zaułek, sytuacja bez wyjścia. Jednak w takich chwilach najczęściej pojawia się nadzieja - i to ona jest czymś co pozwala nam wstać i iść dalej. Podobno nadzieja umiera ostatnia - innymi słowy - jest czymś niezbędnym w naszym życiu. Czymś co sprawia że widzimy sens w naszej wędrówce, że jest czymś więcej niż wyblakłymi krokami, stawianymi na szarych krawężnikach życia. Ktoś mi kiedyś powiedział, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Że wszystko ma swój cel i widocznie tak musiało być. Nadzieja daje to poczucie, że wszystko co robimy ma jakiś sens. Każda porażka, każdy zły wybór, kłoda na drodze może obrócić się w coś dobrego. Wierze, że z tych kłód wybuduje niezatapialną tratwę. Mam nadzieje, której nikt mi nie może odebrać i to ona mnie prowadzi. Nie pozwala mi się poddać.