Siema.nowe włoski : >
ehh..nie ma to jak zemdleć i obudzić sie całym w śniegu ; x wgl kolano mi spuchło .. :/ rodzice sie pokłócili ehh zajebiście -.-
Mam dość tej przeprowadzki, tych ludzi, tych problemów, tego zdrowia ... za 2 tyg kontrol później badanie dna oka :/ , pobranie krwi ..
i tak dalej .. oby mnie znów nie położyli na tą jebaną kardiologie w tym pieprzonym szpitalu :x. 16 dni mi wystarcza, po czym mieli mnie trzymać około miesiąca <pozdro> . Siedze, słucham starych piosenek PiH-a i rozmyślam nad sensem mojego życia .
Życie nie pierwszy raz i nie ostatni dało mi porządnego kopa w dupe, po którym się ciągle podnosiłam. Tym razem obawiam się, że nie dam rady, że zabraknie mi sił .. Czuję, że powoli już je trace.. Że umieram w środku .. Z silnej, dziewczyny udawającej, że wszystko jest OK z uśmiechem na twarzy, nie przejmującej się niczym, staje się dziewczyną zamkniętą w sobie nie umiącą okazać uczuć, emocji czy czego kolwiek. Nie chce sie poddawać, ale też nie mam już na to sił. Czasem chciałabym zasnąć i się nie obudzić, ale wiem, że nie mogę bo mam świadomość, że jest pare osób, które zawiodłabym swoją śmiercią .Mimo wielu takich prób wciąż żyję . Widocznie Bóg chce mnie na tym świecie. Tylko dlaczego dostałam takie trudne życie, z wieloma przeszkodami, które musze z dnia na dzień pokonywać coraz trudniejsze ? ehh.. Może dam jakos rade.. może w końcu sie jakoś ułoży .. Nie którzy mówią że brakuje mi drugiej połówki.. ale skąd mam ją wziąć ? Z nieba ona raczej nie spadnie, tak jak deszcz. Ja po prostu przestaje umieć kochać. Może to i dobrze, a może i źle? Trudno mi stwierdzić.. i postanowić co mam z tym dalej zrobić. Dobija mnie to wszystko. Zaczynam żyć z obojętnością. Kiedyś to chociaż zasypiałam z nadzieją na lepsze jutro. A teraz? Teraz wszystko jest mi obojętne. Co będzie, co sie stanie. To wszystko bezsensowne i smutne, ale najważniejsze jest to, żeby mieć nadzieje ...
Pochwalony .