Wyprawa do miasta gdzie ludzie i dziewczyny to nie to samo
Razem z moimi kojotami postanowiliśmy sie zabawic...
Efekty były widoczne juz w pociagu kiedy jeden z moich kumpli poprostu ....hmmm cos mu sie stalo
Udawal dziecko z porazeniem mozgowym! krzyczac w szybe i walac w nia glowa "Ku....a sz....ata Pixu!"
Robil tak caly dzien...niestety slozby pozatkowe miasta w ktorym bylismy przejazdem nie podzielaly jego entuzjazmu i zaproponowali mu zaprzestanie lub ....hmmm tego sam nie pamietam...
A gdy juz sie uspokoil prawie mnie zabil...mowie powaznie... na pietrowym parkingu na ostatnim najwyzszym poziomie wsiadlem do wuzka sklepowego...rozpedzil mnie a gdy krzyczalem "ziomek stoj slepy jestes?!!!!!" no coz...albo byl slepy albo nie slyszal poniewaz lecialem wprost w miejsce gdzie nie bylo sciany a mala niska barierka... nagle puscil wuzek a ja wydawalo by sie ze wybieram sie w ostatnia szybko przejazdzke w zyciu...moge jedynie podziekowac osobie ktora skonstrolowala wuzki sklepowe...poniewaz konstrukcja wuzka po puszczeniu go przez mojego zwariowanego ziomka znacznie zwolnila co pozwolilo mi przezyc...zaabsorbowalem sile udezenia w barierke na siebie a ze wuzek zwolnil znacznie, podczas udezenia nie wylecialem na przod (tam gdize powinna byc sciana) puzniej juz tylko zastanawialem sie czy przezyl bym upadek z 9'tego pietra...
Potem powrot do miasta gdzie ogarnelo nas zmeczenie...oby wiecej takich akcji