pamiętny wypad z 23.07.2011 ;) fajnie było, nawet licząc wpadke z tym, że mieliśmy spać w namiocie którego nie posiadaliśmy ;>
A tak poza tym, u mnie starości Piter. Kolejne dni mijają na myśleniu, jak tu by zrobić ażeby było dobrze. Ciągła próba zrozumienia życia, i sposobu na jego przeżycie w ten sposób, żebym nie odczuwał mojego słynnego już tekstu "zero życia w życiu". Odkąd pewna dziewczyna dała mi kopa w dupe zastanawiałem się, a raczej byłem pewien, że ratunkiem na to jest miłość. Teraz jakoś mi się odmieniło, i myślę że nie ma na to ratunku. Muszę żyć tak jak żyje, będzie nudno, nie będzie wyjątkowo. Będzie zwyczajnie. Po prostu trzeba to odbębnić i kłaść się spać. Ale to dopiero za kilkadziesiąt lat... Teraz trwa "walka" albo raczej jakieś jej resztki.