Bezsilność nad rzeczywistością
część VI
Marcin i Zuza siedzieli na skateparku. Był początek czerwca, gorące dni i ciepłe wieczory. Teraz wszystko wyglądało inaczej. Znów chodzili do szkoły, uczyli się i poprawiali oceny, a pod koniec dnia wychodzili gdzieś razem. Po śmierci Oli oboje byli w depresji i przeżywali żałobę na różne sposoby, teraz wspólnie udało im się znów zacząć normalne życie. Nadal tęsknili za siostrą i przyjaciółką i nie mieli zamiaru o niej zapominać, ale chcieli żyć jak najmocniej potrafią. Zuza na początku czuła wyrzuty sumienia, to było dla niej trudne śmiać się i bawić, gdy jedna z jej najbliższych osób nie tak dawno umarła. Jednak jej życie toczy się dalej i musi to wykorzystać jak najlepiej.
Teraz wspólnie patrzyli na zachód słońca, gdzieś w środku czując, że Olka siedzi razem z nimi. Przez te kilka miesięcy narodziła się między nimi prawdziwa przyjaźń. Z Klaudią od tamtego czasu rozmawiała tylko raz. Powiedziała jej, że zmieni musi zerwać z nią i resztą kontakty, ale podziękowała jej też, że mimo wszystko cały czas próbowała jej pomóc. Przestała się również kłócić z rodzicami. Coraz częściej rozmawiała szczerze z mamą, opowiadała szkole, o spotkaniach z Marcinem, planach na przyszłość. To ostatnie było też jednym z głównych tematów jej rozmów z Marcinem. W tym roku oboje kończyli gimnazjum. Pod koniec kwietnia pisali egzaminy i choć nie przygotowywali się do nich ani trochę napisali je całkiem nieźle. Bądź co bądź, oboje byli bardzo inteligentni. Teraz stała przed nimi ważna decyzja: wybór szkoły. Marcin planował pójść do technikum w Warszawie, zamierzał zamieszkać u swojej mamy z którą znowu miał dobry kontakt. Zuza również chciała iść do szkoły w Warszawie, nie tylko żeby być blisko Marcina, ale żeby uciec od tego miasta. Ona jednak musiałaby tam codziennie dojeżdżać 40km, to byłoby bardzo męczące. Znów chciała próbować dostać się na profil biologiczno-chemiczny i wiedziała, że najlepsze są w Warszawie. Mimo, że jej rodzice woleliby, żeby uczęszczała do miejscowego liceum, nie zatrzymywali jej tu, wiedzieli, że chce się wyrwać.
Jednak teraz liczył się ten moment. Siedzieli schowani za rampą, nikt ich nie widział. Słońce znikało za widnokręgiem rzucając na nich ostatnie z pomarańczowych promieni. Milczeli. Nagle Marcin spojrzał z powagą na Zuzę, otworzył usta i już chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował.
-Ej, co jest? - zapytała Zuza.
-Yyy.. Mogę ci coś powiedzieć?
-Oczywiście, że tak. Po co głupio pytasz?
-No więc.. Chyba zakochałem się w pewnej dziewczynie. - wyznał nieśmiało patrząc jej prosto w oczy.
Co?! Jakby coś spadło jej na głowę i zmiażdżyło. On nie może być we mnie zakochany! To zniczy całą naszą przyjaźń! Nie, nie, nie, nie, nie! Spojrzała na niego ze strachem w oczach i czekała co jej dalej powie.
-To Olga, z 3d. Jest taka śliczna, a do tego jedna z niewielu normalnych, niewytapetowanych i nie jarających się wódą dziewczyn. Tylko w ogóle nie zwraca na mnie uwagi...
Ufff. Co za ulga. Jak mogłam pomyśleć, że to o mnie chodzi? Uśmiechnęła się szeroko i odpowiedziała:
-Nie martw się, już ja coś wymyślę.
Odwzajemnił uśmiech, a Zuza go przytuliła. Jak dobrze mieć takiego przyjaciela.
KONIEC.