- Domyślam się, co siedzi w twojej głowie - Kamil położył mi rękę na ramieniu - Uważaj. Nie będę cię zszywał drugi raz - po czym ruszył przodem.
Pobiegłem za nim pytając "Czy ty coś sugerujesz?"
- Masz mnie z głupka? - Chłopak odwrócił się do mnie.
Wybiegaliśmy właśnie na asfalt. Ulica była pusta, więc pobiegłem za Kamilem środkiem. Pewnie wiedział, że teraz nie ma tu ruchu.
Patrzyłem mu w twarz pytająco.
- Podoba ci się - stwierdził patrząc na mnie.
- Nic z tych rzeczy - Spuściłem wzrok.
- Dom, błagam cie! - Kamil zatrzymał się na środku jezdni i odwrócił do mnie. Nachylił się i nasze oczy się spotkały.
- Myślisz, że nie miałem 18 lat? Jestem tylko 6 lat starszy, ale umiem cię wyczuć, ona nie dała ci spać w nocy. Zwłaszcza po tym, że tak jakby dostałeś kosza.
Stałem udając pewnego siebie i "pierdol pierdol ja posłucham", ale miał racje we wszystkim co mówił. Tylko ja nie chciałem dać mu do zrozumienia, że jak zwykle ma rację. Oblizałem usta i zawstydzony opuściłem głowę. Szczerzyłem zęby do asfaltu ukrywając przed sobą fakt, że wyszedłem na głupka.
- Powiedz to - Kamil posłał mi prawie niezauważalny uśmiech.
- Co? - zapytałem śmiejąc się.
- Wiesz co - Dalej obaj się uśmiechaliśmy.
- Dobra - powiedziałem wymachując rękami - Masz racje. Podoba mi się!
Zaczęliśmy się śmiać. Po jakichś 10 sekundach ruszyliśmy dalej. Ja podsumowałem rozmowę biegnąc obok kolegi:
- Ale ty wiesz, że to się nie uda - Wyczułem, że tętno mi wzrasta. Ale nie czułem zmęczenia. Tylko serce jakby zaczęło bić szybciej.
- Zrobiłem, co mogłem. Reszta zależy od niej - Kamil doskonale wiedział, o co mi chodzi. W jego tonie nie było już słychać radości.
Milczeliśmy obaj. Słyszałem tylko swoje serce. Po 50 metrach dodał "Jeśli cię zaakceptuje to znaczy, że kocha cię naprawdę. A jeśli nie to znaczy, że jest tak jak te dziwki na imprezie".
- Ale żadna normalna dziewczyna nie związałaby się z czymś takim jak ja. Nawet ja to wiem.
Zielone łąki w połyskującym już w pełni słońcu wcale nie poprawiały naszego nastroju. Wyczuwałem, że nie tylko mnie wkurza cała ta sprawa.
Kiedy wypowiedziałem ostatnie zdanie Kamil znowu zatrzymał nasz bieg chwytając mnie za ramię z krótkim, ale stanowczym "Dom, zaczekaj!".
Zatrzymałem się. Uścisk Kamila był mocny. Chłopaka coś zdenerwowało. Znowu się zmieniał.
Wymachując palcem wskazującym stanowczo powiedział.
- Nie masz prawa mówić o sobie Coś. Jesteś pełnowartościowym człowiekiem jak ja albo Daniel. To co się stało nie wyklucza cię ze społeczności i tylko bariery, które sam sobie postawisz mogą cię zniszczyć. A ja nie chce patrzeć jak dajesz się złamać przez durne stereotypy czy ludzi, którzy patrzą tylko oczami.
Przerwał na chwilę patrząc czy dotarło. Kiedy skończył mówić opuściłem wzrok. I tak wytrzymałem długo patrząc Kamilowi w oczy.
- Jeśli ktoś cię nie akceptuje to olej go. Nie potrzebujesz w swoim życiu takich ludzi - podsumował już spokojniejszym głosem i pobiegł przodem.
Ja ruszyłem za nim wolniej zasłaniając łokciem twarz. Łzy same cisnęły się do oczu. Zawsze, kiedy ktoś tłumaczy mi coś ważnego płaczę. Jakoś tak mam. Nie chciałem żeby Kamil to widział.
Pozbierałem się po kilku sekundach. Dogoniłem kumpla i przez 4 minuty żaden z nas się nie odezwał. Kamil pewnie myślał czy nie był za surowy, a ja wsłuchiwałem się w odgłosy poranka. Ptaki latające w okolicy, lekki wietrzyk poruszający źdźbłami trawy.
Zaczynałem czuć zmęczenie. Serce pracowało na wysokich obrotach, ale ja dopiero zacząłem się męczyć. I co ciekawe moja głowa zaczęła robić się ciężka. Powinno po chwili przejść.
- Kam, a jak wy mnie w ogóle znaleźliście? - Czułem się zawstydzony i trzymałem się kawałek za kolegą.
- Przejeżdżaliśmy akurat w okolicach twojego domu i prawie oberwaliśmy nabojem z wiatrówki. Miałem ci upierdzielić, ale zobaczyłem w tobie jakiś potencjał. A potem dowiedziałem się reszty - W głosie chłopaka nie było słychać śladu zadyszki.
- Ciekawe - Biegłem truchtem chcąc obniżyć tempo pracy serca. Ale w pewnej chwili zacząłem czuć pustkę. Tą samą, którą czułem już wiele razy. Jakbym unosił się w powietrzu, bez ciała. Zaczynałem mrużyć powieki i to dziwne uczucie. Wiedziałem, co się dzieje, a mimo tego nie mogłem nic zrobić. Nie miałem siły nawet krzyknąć.
Przyrzekłem sobie, że do tego nie dopuszczę. Że nie dam się pokonać. Kamil był za daleko żeby się go złapać. Już było za późno...
EdD