W pewnym miejscu na Ziemi istnieje pewien las. Las jest niezwykle gęsty lecz promienie słońca docierają do kazdej najmiejszej norki. Mieszkają tam niesamowite stwory - piekne wrózki, małe elfy, radosne krasnale. Jest też pełno zwierząt.
Pomieszkuje tam sobie także mały wilczek imieniem Bazyli. Jest to bardzo radosne zwierzątko, lubiące zabawy i psoty.
Pewnego dnia jak codzien biegał sobie beztrosko po łące. Zauważył wtedy elfiątko latajace sobie nad makami. Bardzo zapragnął je poznać. Aby nie przestraszyć małego towarzysza zaczął się skradać lecz niestety (!) nie zauważył malego patyka, który radośnie zatrzeszczał pod jego łapkami. Przestraszony elfik zaczął uciekać. Ale Bazylego to nie zniechęciło, wręcz przeciwnie, ochoczo zączął gonić stworzonko przez co oddalił się od znanego mu terenu.
Kiedy zrozumiał gdzie jest było już za późno by wrócic. Nie potrafił. Przez moment nie wiedział co miał robić lecz po chwili stwierdził, że skoro już tu jest, pozwiedza sobie okolice.
Powoli dotarł do granicy lasu. Usłyszał jakiś podejrzany dźwięk. Okazało się, że to on sam je wydawał - był głodny...
Szybko zwietrzył jakiś apetyczny zapach. Doprowadził go (ten zapach) do jakieś gospody. Zafascynowany rozejrzał się wokół. W pewnym momencie zauważył, że ktos go obserwuje. Był to mały chłopiec. Jakoś dziwnie znajomy. Gdzie też nasz mały wilczek mógł go widzieć? Chłopiec ufnie podszedł do niego i zaczał głaskać. Spodobało się to Bazylemu. Lecz nie spodobało mu się to, iż chłopczyk miał zapach podobny do niego. Oczy także były podobne.
Nagle z domu wyszła jakaś starsza kobieta. Pomarszczona, zgarbiona, bezzebna. Wrecz straszna. Była jednka uśmiechnięta. Zaczeła się przyglądać chłopcu i zwierzęciu. Im dłużej to robiła tym bardziej smutniała.
- Babciu - krzyknął chłopiec - zobacz jaki słodki! Mam wrażenie, że już go kiedyś widziałem! Ale przecież wilki nie wychodzą poza granice.
- Oczywiście, że go znasz. I to bardzo dobrze.
- Nie rozumiem. Co masz na myśli?
- Weź swojego małego przyjaciela i chodz ze mną. Musze ci coś opowiedzieć.
Chłopiec posłusznie spełnił jej polecenie i po chwili znalezli się w domu. Kiedy wszyscy dostali jedzenie Stara zaczeła opowiadać.
- Nigdy ci tego nie mówiłam. Widzisz Mrusiek ten malec tam to twoj krewniak. A jako, że w tym lesie jest tylko jedna wataha może to być twój brat... Gdy cię odnalazłam byłes takim samym szkrabem jak on.., Prawdopodobnie oddaliłeś się przypadkowo od matki i wyszedłeś z lasu. Trafiłeś do mojego gospodarstwa. Na początku trzymałam cię w twojej prawdziwej postaci lecz namiętnie męczyłeś moje kury... Nie chciałam cię wywalić więc postanowiłam zamienić cię w chłopca. To prosta sztuczka, a dodatkowa para rąk zawsze sie przyda. Nie sądziłam, że jakiś z twych pobratyńców tu zawita... W tej sytuacji dam ci wybór możesz ze mną zostać albo wrócic do rodziny.
- Mrusiek nie zastanawiał się zbyt długo. Kochał Babcie ale zawsze mu czegoś brakowało. Postanowił więc spróbować życia jako wilk.
Następnego dnia chłopiec (już w swojej postaci prawdziwej) wraz z bratem wszedł szczęsliwy do lasu. Czekało tam na nich elfiątko. Cała trójka wróciła do domu aby radośnie dzielić ze sobą chwile zabaw.
:)
miała być radosna notka, wyszło takie cóś .. może będzie się podobać xd