Thank's Jimi Festival we Wrocławiu minął w dobrej atmosferze i jak co roku podniesieniem gitar do góry.
Zawsze jak bijemy rekord (a ja już byłem drugi raz) to zawsze grając z tyloma ludźmi mam taką energię, że palce się nie liczą a liczy się granie razem.
Zapominając o kupieniu biletu wcześniej, musiałem się przecisnąć przez tłum ludzi - zajęło mi to 15 minut.
W drugą stronę myślałem, że nie dojdę do swojego miejsca i przyjdę jak będziemy bić już rekord ale jakoś zdążyłem.
Na koniec zobaczyłem jak jestem spalony i wyruszyliśmy na Wyspę Słodową. Tam siadanie w kółeczku, picie z Paco z jednego kubka i występ Europe oraz T. Love z już wstawionym wokalistą ;D
Cała impreza majówkowa przeszła znakomicie a na koniec cudowny obiad i 3 schabowczaki z kurczaka, ziemniaczki plus kawa i coca-cola do tego.
Jeszcze w drodze powrotnej pozdrawiam gościa od butli gazowych koło Gniezna i kierowcę Fiata, za wyciskanie wypocin ze swojego silnika.
...to by było na tyle. A oto piosenka na którą wszyscy czekali podczas koncertu (na pewno każdy zna):