pytań więcej, odpowiedzi mienią się jaskrawą szarzyzną
sensu coraz mniej,
bo i jaki to ma sens odpowiedzi definiują tylko pustkę zadawanych pytań
domniemanie perspektyw zasiedliło luki w definicji jakosci życia
nutka pogardy kolaboruje z realnym spojrzeniem na świat
zamęt wymieszany z obiektywizmem polany w drinku barmana życia nas truje
kto pytał po co, bo dlaczego pytać o powód, nadal odpowiedz to fałsz
ale po co i jak, skoro wiadomo jak i dlaczego
do kiedy i dokąd, jeśli wiemy gdzie i o jakim czasie
po co dlaczego i w ktorym kierunku, jesli jest powod, a droga jest znana
po co nam powody i zakazy, mamy przeciez zwątpienia i raczymy się buntem
gdzie jest cel i pewność, skoro definiuje nas zwątpienie i niepewność
dlaczego mamy tę zapisaną kartami doświadczenia wiedzę, skoro wątpimy
skad wziął się smutek i żal,kiedy dane jest nam się cieszyć i wybaczać
czym jest hipokryzja, bo w końcu jej i tak nie zauwazamy
gdzie ta nić zaczynac się wydaje, a gdzie w mrok skłaniać się jej przykazane jest
dokąd nas ta droga wydaje się prowadzić, przecież byliśmy już na krańcu
smak łez i krwi znamy lepiej niż dno kieliszka, lizane językiem co dzień krawędź zamiłowań zdaje się być lepiej znana niż ta przysłowiowa kieszeń
a jednak nic, co na ludzkie wyglada, nie bylo nam nigdy dotąd bardziej obce niz co inne co,
nie było w naszych głowach tak dobrze zakorzenione jak wzystko co bylo,co...
nigdy nie zdało się wcale nie być i wszystko co nic, nigdy niczym być nie powinno bo wszystko nic, co każdemu wszystkim było i będzie
bo drogę mierzymy nie zawartością myśli przelanych, a blizną na percepcji
czas widzimy w barwach rozdartych emocjonalnie cząstek ego niespełnionego
kształty kolorów masą dla nas zdefiniowane się zdają i póki świat światem koloru uchem nie dojrzysz, a błękit nieba czernią otchłani zastąpisz
projektanci nowej moralności przypisują się do definicji ascetów,
pragnących sprostać zaspokajaniu innych, których pragną atencji,
wolą jednak smak chodnika, dotyk szkła i taniej szminki w imię lubości pisania "ego" wielką literą.