photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 5 KWIETNIA 2020

First try outside

[...] Oczy jej przepełnione na pozór niemrawymi próbami dosięgnięcia głosem pułapu atencji, błagalnie artykułując pełne przerażenia wołania o chociażby najkrótszą, ale jednak - chwilę przerwy. Ogrom dystansu, jaki tworzy umysł podczas niewidomego obijania się o ściany pokoju stworzonego z impasu, obrona, jakby ostatni skowyt dogorywającego kojota, te wszystkie, chociaż nieświadome procesy, łańcuchy konsekwencji oraz niestabilność emocjonalna zraszona strachem zmieszanym z nadzieją, a zapewne i w głębi świadomością nadchodzącej katorgi zapewniały ciężką jazdę, skutecznie - tak na dobrą sprawę - zastępując poranną kawę.
   Wbiegając do ostatniej izby w tej części fortecy, jak to nawet ci młodzi zwykli ją nazywać, wypełnionej od zarania dziejów wszem wobec panującym strachem, emocjami przeszłości okaleczonej, wypaczonej ze wszystkiego, co chociaż trochę przypomina, że wciąż żyjemy, trwogą, która dość skutecznie wchłonięta została w beton najgrubszych nawet murów i tym złowieszczym podmuchem zimna, tym samym, który sprawia, że skóra sztywnieje,a skonfundowany umysł zwalnia obroty.
   Jej zimne, blade dłonie, wyjątkowo wychudzone, postura świadcząca o mozolnych trudach radzenia sobie z egzystencją niekarmionego więźnia, dłonie zimne jak nieboszczyki z cmentarzyska na podwórzu, wyjątkowo obfitującego w kurhany i trupem wyścielone alejki, ciągnące się aż do linii wybrakowanego muru, który stoi tam tylko ze względu na stare czasy i przypomina, że w dawnych czasach był w nas jakis sens dawno zapmniany.
   Wnet, o dziwo, zważając na ogrom spustoszeń w organizmie, nie wiedzieć skąd pojawiła się iskierka nadziei, jakiś zbłąkany poblask dawno już wytępionych myśli o podłożu wyścielonym delikatnie skrawkami nadziei.
Ten mały syndrom chęci przedsięwzięcia ratunku, z jakichś powodów przekonany o chęci pozostania wśród żywych doszedł do głosu, mimo, iż jedyny dźwięk, jaki pamięta, to ten pełen cierpienia, przełykający łzy, niezdolny do zabrzmienia wśród tych ścian starych, rękami uciemiężonych zwyrodnialców niegdyś postawionych.
   Wypełniona pustką, która to bardziej wypaczona z blasku jest niż najbardziej odległe podziemia świata pozbawionego promieni słonecznych, pustka, która swym zimnem pełniejszą zdaje się od bólu ponad wszelkie inne, tego, który niedościgniony w swym majestatycznym złu wcielonym nader konsekwentnie zabija świadomość istnienia, definiuje egzystencję ponad miarowo nieprzyswajalną dla istoty jeszcze wytrwale, kurczowo trzyma się nieracjonalnego biegu ku wyjściu z tych mrocznych labiryntów piwnic cienia i echa śmiechu zła, która wygrało walkęo prym w świecie dawno już pozostawionych w rzekach łez i panicznych lęków.
   Szybkim, choć chaotycznym spojrzeniem na sytuacje, w której się znajduje, starała się przywołać jakiekolwiek pomruki chwil, które kiedyś, niby to lata temu były codziennością, lecz na ten moment wydawały się nierealne. Wiara nie umiera, gdy otępiony, zniszczony umysł daleki jest od rzeczywistego postrzegania swoich szans, wiara, że te szczęśliwe chwile, chociaż przerzedzone, w odmętach pamięci zakopane postawią wrak człowieka na nogi.
Starając się nie dopuszczać do siebie myśli, że serce przejęte przez paniczny lęk w zastraszającym tempie kolosalnymi uderzeniami wystukuje sobie przez żebra drogę na zewnątrz, ubrała w blade strzępki racjonalnych przebłysków kierunek krokó, w przemyślenia swoje plany otuliła i hcąc nie chcąc zaczęła brnąć w ten nieludzki wysiłek. Nie liczyło się nic, poza oddaleniem się z tej jamy zła, chociaż o krok, jeden, a za nim drugi, każdy na wagę złota, każda jednostka odległości, zwiększająca dystans przed ogromem zła, niedającym się ująć w żadne znane ludzkości sposoby opisania, antycznej sił, której świszczący oddech czuła na plecach, jak koń uderzenia bicz sfrustrowanego woźnicy. Strach był tak niepojęty w swojej mierze, że nie sposób było nie zastanowić się, jak coś tak realnego i potężnego nie ma własnego zapachu. Coś takiego posiada grawitację, ciężkie do zwyciężenia przyciąganie, magnes, które zło nieskończone, drzemiące w tej istocie na tyle głębokie rany zadało, że jego pazury zahaczyły się, zakorzeniły głęboko i nieodwracalnie, czyniąc próby ucieczki wręcz pozbawionymi możliwości zerwania się ze smyczy i zrzucenia ciężkich, nierozrywalnych kajdan, okowów bez klucza i łańcucha.
   Otrzeźwienie przyszło bez najmniejszej zapowiedzi. Kolory, dźwięki, wszystko kształtami się określiło i chociaż do przejawów radości droga mrokiem osnuta nieprzerwanie, poczuła znajomy zapach azylu, lekkość krzywd jeszcze niedokonanych i ciężar pewnego, stojącego twardo na nogach własnego ciała. Dawno zapomniane i wyrzucone na śmietnik dziedzictwa minionych czasów iskry mentalnej masy, układające się w rzeczywistą możliwość, jakąkolwiek, ale kształcącą pozory ewentualności, których konsekwencją zawsze są następne kroki, zadudniły. Pojawiły się znikąd, a zarazem z każdej strony, z każdego krańca, zakątka, od środka, i z góry. Zawył bezdźwięczny sygnał azylu niepisanego słowem, wymawianego z jednoznacznie dającą się rozpoznać masą, która określa mianem ponadprzeciętnego znaczenia wszystko czego nie było widać, co jest, ale dostrzec nie można, odrzucająca pustkę, dająca światło ciepłe, głośne, prosto trafiające do świadomości. W tej rozpaczliwej pustce, tej bardziej niż najbardziej, tej doskonałej, idealnej, zbudowanej na fundamentach piekła, trawionej okrutną wiecznością przez nigdy nie gasnące ognie szatańskich włości, smagające doszczętnie wszystko co pragniemy, paląc mosty do marzeń i potrzeb, chęci i wartości, wiary i konsekwentnego zaspokajania jej, ognie gorące i zimne zarazem, wypalające jestestwo. Lecz lód jest tylko efektem wybrania miłości z człowieka, odczuwany po tysiąckroć, zagarniętej co do ostatniej nadającej jej pozytywny kształt cząsteczki.
   Wszystko stało się oczywiste. Świadomość zaczęła wracać, nadal jeszcze bezsilna, omamiona, dawała się odczuć ze zdecydowanie mniejszą intensywnością, wyniszczona, podatna jednak na ponowne absorbowanie sił niezbędnych do przetrwania. Było oczywiste dla niej, że nienawiść, ta siła absolutna, która dawała nieograniczoną władzę, siły, których nie dotyczył żaden limit, zło, którego opanować nikt nie zdoła, łatwość w konsekwentnej podróży do celu i zaspokajania nikczemnych pobudek zbladły. Zbyt optymistycznym wariantem byłoby doszukiwanie się możliwości przetrwania, pomyślała, starając się głębokimi oddechami dać organizmowi powód do trzeźwości.
   Zjawa, która mimo całej nienawiści, z której została wdrożona w życie, czarnej mocy, dającej jej warunki do stworzenia nowego porządku świata, opartego na terrorze, sprzymierzonego z energią, której oprzeć się nie potrafi nikt wśród żywych, zatraciła rozsądek w bezmyślnym, kategorycznym zaufaniu we własną nieomylność, bazującą na wszechsile. Jak świat światu nierówny, a i porządek włąsnoręcznie stworzony, niegdyś idealny, dziś chociaż nierozsądnie rozlokowany, tak i ku zdziwieniu ironii losu ogrom złej aury zasłonił bestii widok, kierując na drogę do strącenia jej z tronu.
Nienawiść jako uczucie nieskończone, permanentnie nabierające mocy, rosnące w siły bez końca, było niepokonane, dozgonnie z pokorą przez miłość witane na progu kolejnego dnia nieustannej walki tych dwóch przeciwności.
   Od najstarszych pokoleń prawy człowiek imał się myśli, jakoby władza w parze z pokorą i mądrością iść powinna, bo ogłupiona pazernym łaknieniem rządzenia światem oślepia, powoli, niezauważalnie, żeby otumanionego głupca w najmniej oczekiwanym momencie zawieść, pozbawić potęgi władzy z kilometrów tygodni budowanej.

CeDeEn

Komentarze

Photoblog.PRO explsp piszesz jakąś powieść ?
05/04/2020 20:59:57
piortek Staram się w wolnej chwili, chociaż gównie robię to 'na kolanie' w autobusie. Cóż, jeśli nigdy nie powstanie, to chociaż tutaj zostanie kilka zdań ;)
05/04/2020 21:09:05
Photoblog.PRO explsp dobre miejsce ....nie jesteś tu osamotniony
05/04/2020 21:40:20
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika piortek.

Informacje o piortek


Inni zdjęcia: :) dorcia2700TULIPANY ... part 13 xavekittyxTULIPANY ... part 12 xavekittyxTULIPANY ... part 11 xavekittyx1459 akcentova29/ 04/ 25 xheroineemogirlxmajowa poezja takapaulinkaOdklejka cz.2 downwardspiral... maxima24... maxima24