Szykując się na sylwestra pomyślałam żeby wziąć coś, jakiś obrazek, wycięte z papieru serce, żeby pamiętać o Tobie, Boże. W końcu wzięłam swoje serce i obiecałam, że się do Ciebie odezwę. O północy wyszłam z wszystkim ludźmi przed dom, było nas prawie pięćdziesięciu! Co trzecia osoba miała szparki zamiast oczu, jak nie od wódki to od trawy, kilkoro z nich cuchnęło fajkami. Był jeden wielki huk! Fajerwerki, petardy, korki od szampanów strzelały w błyskawicznym tempie. Czułam się jak w wirującej beczce. Nagle wszyscy zaczęli się rzucać na siebie na wzajem. Ściskali, całowali, krzyczeli, przewracali na ziemię. Stanęłam na środku ulicy wśród tych wszystkich szalonych ludzi z butelką picolo w ręce. Milczałam, patrzyłam w niebo. Patrzyłam w tą ogromną przestrzeń, którą dla nas stworzyłeś. Odezwałam się do Ciebie, tak jak obiecałam. Patrzyłam na tych wszystkich ludzi, krzyk, huk, pisk. Gdzie moje skupienie? Radość, miłość, przyjaźń. I wtedy zrozumiałam. Ty byłeś ze mną. Byłeś wśród tych wszystkich ludzi. Każdy niósł ze sobą milion emocji, wzruszeń, radości. To Ty mi ich wszystkich dałeś i Ty byłeś wśród nich. Tak zaczął się 2012 rok. A to była pierwsza wiadomość jaką od Ciebie dostałam tego roku, byłeś chyba pierwszą osobą, która się do mnie odezwała. Znowu wyprzedziłeś mnie o dwa kroki. Tak jak obiecałam, odezwałam się do Ciebie Boże, a Ty jak zawsze byłeś obok, byłeś bliżej niż myślałam. Dziękuję.