CZ.2
Nie potrafiłam dokładnie określić, co mi się śniło. Pamiętałam jedynie fragmenty, które mimo łatwego przekazu, byłu trudne do zrozumienia. I to był jeden z powodów, dla których musiałam wybrać się do księgarni. Sennik. Owszem, to wariactwo, ale jak zrozumieć jakiegoś np. konia chodzącego po ulicy. We śnie oczywiście. Mniejsza o to, jutro czekał mnie kolejny dzień egzaminów. Po kolacji zasiadłam przed komputer, by sprawdzić maile od babci. Obiecałam, że będę regularnie odpisywać. No i jak zwykle moja skrzynka była załadowana mailami od niej i reklamami. Pierwszy brzmiał tak:
Kochana Merry !
Jak podoba ci się w Nowym Orleanie ? Jak szkoła ? Jak egaminy na pierwszy rok ? Masz już jakichś przyjaciół ?
Może z płci przeciwnej ? Odpowiedz szczegółowo, jak się czujesz ?
Babcia.
Mogło byc gorzej. Ale teraz zastanawiam się, jak skromnym zdanie jej odpisać. Co jak co, ale ona jest zbyt opiekuńca jak na moją babcię. W końcu to była pani magister Elisabeth Moorell. Pedagog z 35-letnim doświadczeniem. Jedno było pewne. Przesłuchania się nie skończą, puki do niej się nie wprowadzę.