Masz czasem tak, że chcesz coś zrobić a boisz się konsekwencji? Taak... I znów wychodzi na to, że nie robisz nic. A potem sie zastanawiasz co by było GDYBY...
Siedzisz sama przy oknie i patrzysz się nie wiadomo na co. Raz śledzisz wzrokiem przejeżdżające auta, raz patrzysz na rozgwieżdżone niebo. Nagle przeszywa je spadająca gwiazda. Zamykasz oczy i wypowiadasz życzenie choć wiesz, że i tak się nie spełni. Kot, który do tej pory spał spokojnie na krześle, wpycha Ci się na kolana. Zasypia. Czujesz przyjemne mruczenie. Z słuchawek leci Ci dołująca piosenka. W oku kręci się łza, spływa wolno po policzku. Przykładasz czoło do zimnej szyby. Przeszywa Cię lodowaty dreszcz ale nadal trzymasz głowe przy oknie. Patrzysz tęskie na gwiazdy. Boisz się tego, lecz jednak patrzysz. Boisz sie? Niby czego? Pff gwiazd? ... Zdajesz sobie zprawę, że te gwiazdy, z pozoru malutkie kropki na jakiejś granatowej płachcie, są tak naprawdę wielkimi głazami latającami w próżni. Zdajesz sobie sprawę jacy ludzie są mali i tak naprawde nie warci nic poza Ziemią. Zdajesz sobie sprawę jakie to wszystko jest wielkie... Czy istnieje życie pozaziemskie? Pewno tak. W jakiejś innej galaktyce oddalonej o parenaście miliarów lat świetlnych od nas... Z nudów i desperacji szukasz na niebie jakiś gwiazdozbiorów. Bezskutecznie. Nie umiesz... Chcesz wyjść do ogródka, położyć się na ziemi i leżeć tam patrząc się w górę. Czemu? Lepiej tak widac, więcej. Nagle przychodzi Ci ochota napisać sms'a do pewnej osoby. Nie chcesz byc sama. Chcesz, żeby Cie ktoś przytulił. Niestety komórka leży gdzieś rzucona na łózku a Ty nie masz siły podejść. Powieki stają się ciężkie. Gwiazdy stają się rozmazane od Twoich łez. Zasypiasz przy oknie z kotem na kolanach. I śpisz... dobranoc...