Be Happy <3
Już dawno przestałam tu zaglądać, ale że ostatnio mam duuużo czasu to stwierdziłam, że może napiszę parę słów. W końcu robię to już od tylu lat, więc aż dziwnie by było tego nie zrobić raz kiedyś ;)
Zważając na to, że moje życie się ostatnio zmienia jak w kalejdoskopie to nawet w sumie jest co napisać. Od ponad roku bez przerwy sama co chwilę wywracam wszystko do góry nogami i zaczynam się aż zastanawiać czy kiedyś z tym zaprzestanę. Nie mniej jednak jak człowiek żyje w stabilnym świecie przez wiele lat to obawia się zmian, bo przecież jest tak bezpiecznie, znajomo, a jak nagle to porzucić to nie wiadomo co się wydarzy. A z drugiej strony jak już się raz zacznie coś zmieniać to nagle się okazuje, że zawsze można wylądować na czterech łapach niczym kot.. a myślę, że to z kolei motywuje do działań, które mogą nam "ulepszyć" życie. Nie jesteś szczęśliwa? To rzuć wszystko i zacznij od nowa!
Największym wydarzeniem mojego życia to chyba kolejna zmiana pracy. Tym razem o 180 stopni zmieniłam karierę. To nie jest tak, że przestałam uwielbiać konie. To też nie jest tak, że mi się znudziła ta praca. Przecież jeszcze niedawno codziennie wracałam do domu zachwycona, że mogę robić to co robiłam. Ale ja już chyba gdzieś po drodze się zestarzałam. Wiem, że dziwnie to brzmi, ale chyba właśnie tak się stało. Nagle utraciłam siły przede wszystkim. Stałam się nieprzytomna ze zmęczenia, wracałam do domu i padałam na pysk. A wiadomo, że to są konie. Im nie wywiesisz kartki na boksie "dzisiaj nieczynne", bo one tego nie rozumieją. Obojętnie gdzie i u kogo człowiek będzie pracował to przy koniach będzie to robił 6, a czasami nawet 7 dni w tygodniu. A ja po prostu utraciłam siły. Pewnie nie zmieniłabym pracy gdybym nie dostała akurat tej jednej jedynej której tak chciałam! <3 Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że właśnie tak miało być! Przez 23 lata jak jeżdżę konno nigdy nie się nie połamałam, NIGDY. Dwa dni po tym jak zakończyłam moją pracę przy koniach wywaliłam się z moim Siwym. Jemu na szczęście nic się nie stało, a ja złamałam obojczyk. Może jestem nienormalna, ale mam wrażenie, że życie mi powiedziało, że podjęłam decyzję o zmianie pracy w ostatnim momencie.. Przecież jakby to się stało jakbym pracowała przy koniach bym była w czarnej dupie.... 2 miesiące wycięte z życiorysu. A tak do nowej pracy poszłam ze złamanym obojczykiem.. Nie powiem, bo było kurwa ciężko, że tak kolokwialnie się wyrażę. Pierwszy tydzień był co najmniej dramatyczny, bo ból był nie do opisania. Ale dałam radę. I nawet spodobało mi się to co robię. Może dlatego, że tak jak wspomniałam była to praca którą faktycznie chciałam. Bo pracuję w dziale finansów w Ikei w szwedzkim zespole, a co za tym idzie pracuję w dużej mierze po szwedzku. Już pomijając samo stanowisko, które mnie satysfakcjonuje głównie ze względu na to, że "wróciłam" do korzeni to jeszcze kultura i wartości firmy są takie w jakich się wychowałam. Czuję się tam po prostu jak u siebie. A najbardziej mi się chciało śmiać dzisiaj jak siedziałam w pracy i był piątek i tak sobie myślałam, że przecież dopiero co był ten piątek... i że teraz ZNOWU czekają mnie aż całe dwa dni wolnego! :D
A mój koń? No cóż... poszedł w trening jak się połamałam. Jakby to był którykolwiek inny z moich koni to by pewnie też czas przeczekał na padoku, ale on jest za dobry na to. No, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło... Mnie już korci żeby zacząć wsiadać, cholernie tęsknię za moim koniem, ale nie chcę też za wcześnie. Nadal nie jestem idealnie sprawna, a do dopóki jeszcze czuję ten obojczyk mam też świadomość, że będę miała strasznie sztywną łapę. Więc muszę się uzbroić jeszcze trochę w cierpliwość, mimoże już jestem strasznie sfrustrowana. Be Happy nadrabia jak może - wreszcie jestem na tyle sprawna, że wytaszczyłam go chociaż z boksu żeby go wyczyścić... a on się tak przytulał.. i mnie też drapał go czyściłam po plecach. W całym moim życiu jeszcze nigdy nie widziałam tak wdzięcznego konia <3 Tym bardziej za nim tęsknię, bo on poprawia humor jak nikt inny...
Ale za nią też tęsknię. Ona jest miłością mojego życia, moja jedna na milion. Nigdy w życiu żadeń koń mi jej nie zastąpi, żaden mi nie będzie nigdy tak bliski. I tak bardzo mi jest przykro, że ona musi być tak daleko.....
Użytkownik pilla
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.
28 LIPCA 2017
28 LUTEGO 2017
1 STYCZNIA 2017
2 WRZEŚNIA 2016
3 LIPCA 2016
10 CZERWCA 2016
8 MAJA 2016
28 KWIETNIA 2016
Wszystkie wpisy