photoblog.pl
Załóż konto

Calla 27

 

Miło jest móc znowu jeździć na własnym koniu. Aktualnie od tygodnia nie kuleje więc modlę się żeby tym razem tak się utrzymało. Początki po kontuzji były raczej trudne, bo koń nabuzowany, niewychowany i nieujeżdżony. Od kilku dni jeździ mi się jednak całkiem przyjemnie - grunt to jechać dosiadem do przodu, a ręką nic nie ruszać w żadnym przypadku cokolwiek by się nie działo. Nadal jest trochę przesadnie uwalona na przodzie, ale jednocześnie jest znacznie bardziej stabilna na kontakcie. Jak zaczniemy galopować pod siodłem to weźmiemy się za treningi ujeżdżeniowe z trenerem co na pewno bardzo nam pomoże. Mam nadzieję, że niebawem będziemy mogły wrócić do małych podskoków. Jeżeli chodzi o COPD to stan na tą chwilę jest całkiem stabilny, ale jest na lekach więc w sumie nie wiadomo na ile to zasługa leków, a na ile innych czynników. Antybiotyk jednak odstawiłyśmy dzisiaj, leki na kaszel wczoraj. Został tylko jeszcze Dilaterol na jakieś 2-3 dni. No i wczoraj przyszedł pellet ze słomy więc dzisiaj ją przestawiłam. Ta niestabilna pogoda trochę utrudnia, bo chciałabym żeby więcej wychodziła na padok (póki co wychodzi na 2-3 godziny po tej kontuzji), ale uważam, że za zimno żeby ją puszczać w deszczu. Z jej osłabioną odpornością jeszcze tylko jakieś przeziębienie mi jest potrzebne.. Ale nie poddajemy się. A najważniejsze dla mnie to fakt, że Honda całym swoim zachowaniem okazuje, że jest zadowolona z życia <3 Mi to wystarczy. A okazuje to całą sobą, położone uszy w dzisiejszych czasach to rzadkość.

 

A Maluda przechodzi samą siebie w jak najbardziej pozytywnym sensie. Ależ to będzie koń! Progres jest niesmowity, a najbardziej cieszy to, że coraz mniej się patrzy na wszystko.

 

Życie ma przy tym swoje wady, bo przy takim stylu życia człowiek ma mało czasu dla siebie... ale co ja mam poradzić na to, że mi się rano chce iść do pracy, bo ją po prostu lubię i sprawia mi satysfakcję? :)

Dodane 15 KWIETNIA 2016 , exif
335
Info

Użytkownik pilla
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.