66r35

- Stary nie wiedziałem, że ona jest taka łatwa - powiedział Gerard, a ja cofnełam się do tyłu żeby mnie nie zauwarzyli
- Mówie Ci poszło szybciej niż myślałem
- No to przegrałem
- Pamiętaj dwie kolejki!
- Było warto.
W tedy juz nie wytrzymałam
- Co to ma znaczyć! - Zaczęłam krzyczeć
- To ja lepiej pójdę. - Powiedział Gerard
- To co słyszałaś, to wszystko to był tylko zakład.
- Czyli to było jednym wielkim kłamstwem
- Większość, chcesz znać prawdę, dobrze. Gdy przyszliście do tego klubu nie widziałaś świata poza Oscarem, założyłem się z Gerardem, że Cię przelece. Myślałem, że po tamtej dyskotece, na której się do ciebie przystawiałem nie mam już szans, jednak gdy Cię zobaczyłem siedzącą w tedy na plaży wszystko się zmieniło. Zaprowadziłem Cie do najbiednieszej dzielnicy w Katalonii a Ty mi uwierzyłaś, że się tam wychowałem, później Cie przeleciałem, a ten facet co zrobił nam zdjęcie pod hotelem, to działał na moje zlecenie zeby Gerard mi uwierzył.
- Ty draniu! - krzyknęłam, strzeliłam chłopakowi w policzek i wybiegłam z szatni.
Nie wiedziałam dokąd biegnę. Nagle znalazlam się na plaży. usiadłam na piasku i zaczęłam płkać. Byłam zła na siebie, jak ja mogłam mu uwierzyć, jak mogłam zostawić dla niego Oscara. Po jakieś godzinie poszlam do hotelu i włączylam koputer. Szukałam sobie lotu powrotnego do domu, nie widziałam powodu dla którego miałbym być jeszcze w Barcelonie. Nagle zadzwonił mój telefon. Nie miałam zapisanego tego numeru.
- Halo? - Powiedziałam odbierając
- Dzień dobry czy dodzwoniłam się do pani Jane? - spytala przemiła kobieta
- Tak ale o co chodzi?
- Jestem pielęgniarką w miejscowym szpitalu, pan Oscar miał wypadek...
- Jak to wypadek?
- Mogła by pani przyjechać do szpitala, to nie jest rozmowa na telefon
- Dobrze, proszę mi tylko powiedzieć co z nim?
- Walczy o życie......

Skończyłam pisać te opowiadanie, właśnie. zostały jeszcze jakieś bodajże 2 rozdziały

Prawdopodobnie dzsiaj zaczne nowe, nie mam pojęcia jeszcze z kim. Coś wymyślę ;))

A teraz proszę was o komentarze i 'fajne' ; ))))))))