Korona Kielce - Ruch Chorzów 2:1 (1:0)
Dzisiejsze spotkanie miało miano walki o 6 punktów, w której pierwsi inicjatywę przejęli miejscowi.
W 5 minucie w sytuacji SAM NA SAM z bramkarzem znalazł się Maciej Korzym. Strzał mocny, jednak bez problemów piłkę na rzut rożny sparował Michal Pesković.
Niebiescy do głosu doszli dopiero po 15 minutach gry. Akcję zapoczątkował Grzegorz Kuświk, a niecielnym strzałem popisał się Łukasz Janoszka.
W 23 minucie Ruch mógł objąć prowadzenie. Zamieszanie zrobiło się w polu karnym kielczan, piłkę głową odbił Panka, jednak ta minęła bramkę.
Wydawało się, że Ruch całkowicie przejmie kontrole, tu jednak ogromne ździwienie poprzedzające radość gospodarzy. W 32 minucie piękną akcję przeprowadził Foszmańczyk zagrywając na 11 metr, tam piłkę do Macieja Korzyma "dzióbnął" Jamróz i było 1:0.
Po zmienie stron Korona znów przejęła inicjatywę i w 55 minucie było już 2:0
Piłkę do siatki skierował Paweł Golański strzelając z rzutu karnego.
Niespełna 8 minut później goście strzelili kontaktowego gola. Trzeźwo zachował się Marcin Baszczyński, który podawał do Filipa Starzyńskiego, a ten czubkiem buta strzelił obok wychodzącego Zbigniewa Małkowskiego.
Ruch złapał kontakt z Koroną, jednak to miejscowi zgarniają trzy punkty.
Widzew Łódź - Zagłębie Lubin 0:0
Rozpoczęcie meczu w Łodzi poprzedziła minuta ciszy w intencji Władysława Stachurskiego.
Były zawodnik i selekcjoner Reprezentacji Polski zmarł w środę. Stachurski w latach 1993-1995 prowadził zespół Widzewa Łódź.
Po minucie ciszy rozpoczęła się pierwsza połowa, która co się potem okazało nie obfitowała w piłkarskie emocje. Na boisku obie drużyny miały problemy ze skutecznością, głównie przeważała walka, a przy tym mase błędów. Widzew w końcu znalazł dogodną sytuację na objęcie prowadzenia, po indywidualnej akcji Mariusza Rybickiego mogło być 1:0, ale piłkę tuż przed linią bramkową wybił Corde Cotra. Po zmianie stron gra przeniosła się ze środkowej części pod pole karne Widzewa. Najpierw Miedziowi świetnie poradzili sobie na środku, a to umożliwiło im łatwe przedostanie się pod bramkę rywala. Na 11 metrze już nie było tak łatwo, linia obrony Widzewa spisywała się dziś na szóstkę!
Przy al. Piłsudskiego padł bezbramkowy remis. Gra naszpikowana była błędami, a chwilami panował haos. Tak krótko można podsumować dzisiejszy mecz w Łodzi.
Lech Poznań - GKS Bełchatów 0:0
Sympatycy Kolejorza czekają na pierwsze zwycięstwo swojej drużyny przy Bułgarskiej już od 6 października 2012 roku. Ich cierpliwość powoli się kończy, część z nich zapewne woli pojechać na wyjazd bo tam Lech gra i zwycięża.
Brunatni natomiast to drużyna z końca tabeli, która nazywana jest czerwoną latarnia Ekstraklasy.
Ich losy zostały przez wszystkich rozsądzone. Pewny spadek do pierwszej ligi.
Drużyna zapowiada jednak walkę. Póki co wszystko się zgadza, bo dziś prezentowali na prawdę dobry football!
W pierwszej połowie goście postawili na obronę i umiejętne przerywanie akcji lechitów. Robili to dość skutecznie, pomimo tego Lech wykazywał się przewagą.
Przed przerwą świetną akcją popisał się Aleksandar Tonev, który jak na tacy podał piłkę Kasperowi Hamalainenowi. W tej sytuacji instynktowanie zachował się golkiper gości-Emilijus Zubas i obronił strzał fina.
W drugiej połowie coś zaczęło się dziać, coś co mogło się podobać kibicom.
Chwilami gra się ożywiała, a potem znów mieliśmy festiwal nieskuteczności w wykonaniu obydwu drużyn. Lech szukał okazji do strzelenia gola, momentami zamykał rywala na ich własnej połowie. GKS miał ogromne kłopoty z przedostaniem się do środkowej strefy boiska. W doliczonym czasie gry bełchatowianie mogli strzelić piękną bramkę i wywieźć z Poznania trzy punkty. Z dwóch metrów jednak mylił się Kamil Wacławczyk, zamiast do siatki piłkę posłał nad poprzeczką. Tym akcentem zakończył się mecz Lecha z czerwoną latarnią Ekstraklasy, która ma na swoim koncie serię czterech bezbramkowych remisów.
Kaśka
Inni zdjęcia: :) dorcia2700bghghyghj fkurwKolonia Sady bluebird11Miłego wieczorku :) halinamKRYTYK EX PROFESSO locomotiv... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24