http://www.youtube.com/watch?v=9dJ3eKu75SA
Zacisnęłam powieki, gdy uświadomiłam sobie, że nastał poranek. Nadszedł czas, by wstać i cieszyć się życiem. Naciągnęłam kołdrę. Raz, dwa i powstał trójkącik, stworzony z łóżka, budzika i mnie samej.Warknęłam cicho i wyciągnęłam rękę w stronę telefonu, strącając go ze stolika. Usiadłam na materacu i odsunęłam włosy z twarzy. Podniosłam urządzenie. Wyłączyłam denerwujący alarm i skierowałam się do łazienki. Szybki prysznic i mycie zębów. Ubrałam się w przygotowany dzień wcześniej strój. Przyjrzałam się dokładnie postaci w lustrze. Dżinsy typu rurki, biała koszulka i kratkowana koszula. Do tego moje ciemne włosy, które zazwyczaj same się układają i czerwonawe oczy. Westchnęłam cicho, zdając sobie sprawę, że i tak nie będę wyglądała dobrze. Nie aż tak jakbym chciała. Zerknęłam na zegar, wiszący nad wanną. Było parę minut po siódmej. Sięgnęłam po niebieskie pudełko, leżące przy wannie i wyjęłam zawiniętą trutkę. Włożyłam ją do ust i wyszłam na klatkę schodową. Złapałam za drabinkę, otworzyłam właz i wspięłam się na dach budynku. Oślepiło mnie słońce, budzące stolicę do życia. Powoli podeszłam do krawędzi i spojrzałam w dół. Moja rodzicielka właśnie opuściła blok, śpiesząc się do pracy. Usiadłam, spuszczając nogi między oknami i wyciągnęłam starą zapalniczkę. Pstryk. Pstryk. Powoli zaczynały boleć mnie palce. Pstryk. Pstryk. Pierwsze zaciągnięcie i chwila ulgi. Odłożyłam zapalarkę i zaczęłam napawać się chwilą. Słychać było trąbienie aut, ćwierkanie pary ptaków, siedzących na drzewie i dzieci z podstawówki, ścigające się, które z nich będzie pierwsze w więzieniu zwanym szkołą.