Lubię być nieszczęśliwy. Swego rodzaju bezsens, do którego nieświadomie dążę. Tkwię w tym, wypełnia mnie od środka. Przestaje chyba mieć siłę. Wszystko tak kruche i tak puste. Jestem zagubiony w każdej dziedzinie swojego życia. Zastanawiam się jak długo mogę to znosić skoro i tak nie ma lekarstwa. Błagam niech mi ktoś powie że to hormony, że to minie, że przyszłość będzie lepsza.