Mam gdzieś jak wyglądam na tym zdjęciu, mam gdzieś, co inni pomyślą o tym, co napiszę, ale napiszę to szczerze, napiszę to, czego boję się Tobie powiedzieć w twarz...
Nie wiem od czego zacząć...może od I klasy, kiedy tak Cię nie lubiłam? Wtedy wszystko było takie proste - nie lubię Cię, ty o tym nie wiesz i potem mogę o Tobie gadać godzinami z przyjaciółką. Jakie to łatwe...
A teraz? Teraz jest zupełnie inaczej - cholernie Cię kocham i nie mam zamiaru niczego udawać czy ukrywać, nie rozmawiam z nią już godzinami o Tobie. Wydaje się to jeszcze łatwiejsze niż rok temu, ale nie jest...
Wiesz jak podobała mi się sobota? Jak byłyśmy razem, jak było zabawnie, jak wszystkie mogłyśmy czuć się sobą. Nie potrzeba mi było nikogo i niczego więcej, naprawdę...
A dzisiaj? Znowu to samo...małymi kroczkami zbliżasz się do zgody. Mówię 'co mi do tego?', a myślę 'dlaczego? tak szybko? nie chcę tego.' Ale przecież Ci tego nie powiem, przyjaciel nie powinien czegoś takiego mówić.
Mogę to nawet porównać do poprzedniej notki - znów trafię na drugi plan, znów będę mało ważna na jej tle...przecież z nia można się tak świetnie wygłupiać czy poważnie porozmawiać...
Nie zafunduje Ci tego śmiechu, tego robienie z siebie wariatki, tego zboczenia...nie jestem taka jak ona.
Mówisz 'nie lubię jej', a jednak coś Cię właśnie do niej ciągnie. Co ona ma, czego nie mam ja? Co sprawia, że tak szybko zaczęło Ci jej brakować?
Nie powinnam tego mówić, a jednak...nie chcę tej zgody, nie chcę.
I co mam zrobić w tej sytuacji? Przyjaciel nie namawia do kłótni, przyjaciel nie robi przyjacielowi wrogów. Więc dlaczego mam wrażenie, że jestem winna i jakoś dziwnie nie chcę tego naprawić?
Czytam, płaczę. Płaczę, czytam. Ile to 150 cm chodzącej miłości potrafi zrobić .
Już nawet nie wiem od czego zacząć, bo i tak wszystko powtórzę, tzn. co Ci już mówiłam na temat całej tej sytuacji.
Nie mam zamiaru Ci słodzić, bo to nudne.
W momencie gdy zaczęłyśmy tę przyjaźń i powiedziałaś mi o pierwszej klasie, znienawidziłam Cię. Wiesz co? Teraz mam w dupie przeszłość.
Te stracone 14 lat życia, które można by przeżyć zupełnie inaczej, z inną osobą. Dobijające.
Nie wiem jak Ci udowodnić, że tamto się dla mnie nie liczy, nie ciągnie mnie do niej ale MUSZĘ przyznać, że tamta przyjaźń nie trwała sobie roczek, czy dwa, a prawie całe moje życie, więc nie łatwo jest tak nagle przestać.
W sobotę poczułam, że może być inaczej, że mogę zapomnieć o tamtych czasach i.. było mi z tym bardzo dobrze! + ta ostatnia 'czynność', którą zrobiłaś przed moim wyjściem, no to było tak naturalne i tak szczere, że. kurde, nawet nie wiem jak to opisać.
BARDZO CIĘ KOCHAM!
Wyznawanie miłości na fbl'u kest bardzo żenujące ale mam to gdzieś.
Nie musisz nic fundować, bo Ty dajesz, za każdym razem kiedy się spotykamy.
Mam z Tobą tak jak z pewną osobą, nie musimy się odzywać ale cisza, która w takim momencie powstaje nie jest krępująca. Naprawdę mam tak tylko z dwiema osobami (:.
Bez sensu jest mówić, że małymi kroczkami zbliżam się do zgody, bo ja mam nadal takie samo zdanie, a od kłótni minęło zaledwie kilka dni.
Jedyne co mnie boli to siedzenie samemu na niektórych lekcjach ale to nic, poradzę sobie : D