Przychodzą dni, gdzie ledwo podnosisz ręce, masz rany na dłoniach, nogi nie chcą nawet chodzić. Idziesz do boxa próbujesz zaliczyć WODa który Cię przerasta, miażdży i wbija w ziemię, sztanga mało Cię nie zabija.
Zaliczasz depresje, chcesz zrezygnować, jebnąć tym wszystkim....
Bagatela trzy dni wcześniej osiągnęłaś sukcesie na skalę waszej małej społeczności CF. A teraz taka klapa.... i co dalej?
Miotasz się czy w ogóle wstać następnego dnia....ale podnosisz się z łóżka jeszcze wcześniej, żeby jeszcze wcześniej pojawić się w drzwiach siłowni i walczysz ze słabościami, wychodząc poza strefę komfortu.
Bo przecież tak łatwo się nie poddajesz!