Nieubłagalnie licznik przesunął się o kolejną cyfrę. Czas goni, a z roku na rok pozostaje oraz mniej czasu. Czasem mam wrażenie że najlepsze lata mam już za sobą. A teraz pozostaje praca, praca, praca.
boję się tego co przyniesie jutro - może nie takie jutro - jutro... tylko to inne - za miesiąc, czy sześć, rok czy pięć. Następne dni będą decydujące chyba najbardziej. Jak to będzie jeszcze nie wiem.
Życie jest jak to może za mną - bezkresne i choć widać ląd z jednej strony do z drugiej bezkres. Każda fala jest jak zdarzenie - niektóre nam sprzyjają, pchną do przodu. A niektóre nie pozwalają płynąć tam gdzie byśmy chcieli, zalewają pokład, zatapiają. Wiatraki to marzenia - każdy ruch skrzydła to chęć spełnienia. Szkoda tylko że płynąc w ich stronę można albo osiąść na mieliźnie lub wpaść na skały. Czy warto więc za nimi podążać - czy może lepiej wracać do portu każdego dnia, być prowadzonym przez latarnię morską - rozsądek.
Szkoda że tak krótko było mi dane tam spędzić.
minęło już 23 lata.