Dwa tygodnie laby kończą się wielkimi krokami. I co? I miały zostać wykorzystane do granic możliwości. A wszystko popsuła pogoda. Miało być trzydzieści stopni, tylko nikt nie uprzedził że w ratach po 10 .
Ale ja nie narzekam. Tak w ramach postanowienia do zmiany siebie.
Tak więc nie narzekam. Bo może nie koniecznie cały weekend majowy ale początek długiego tygodnia wolnego rozpoczął się przyjemnie już w sobotę miłym, choć deszczowym, spotkaniem starych i nowych twarzy. Później już tylko były kilometry złażone, dużo śmiechu i dobrej zabawy :)
A zdjęcie z jednego z dni, kiedy po dotarciu pod obóz łączności i zdobyciu tajnego urządzenia do komunikacji wysyłałem w eter:
-- .- -.-- -.. .- -.--
Bo przecież jeszcze nie do końca wszystko....