Spierdalam stąd.
Zabierałem się do napisania czegoś już od świąt. Potem na koniec roku - miało być podsumowanie itp. itd. Potem zaraz po sylwestrze... Jest koniec stycznia prawie a ja nie wiem gdzie ten czas zniknął.
Ale może nie przypadkowy jest właśnie TEN dzień.
Napisałaś że to miło że pamiętałem mimo wszystko. A ja pamiętam każdego miesiąca.
Dziś minęło by 5 lat. 5 lat - dużo czasu. Czy żałuję? Tak. Tego że się tak skończyło.
Co zrobić, jak żyć z takim dużym bagażem emocjonalnym i doświadczenia? Czy pozostaje już tylko whisky, papieros i rewolwer z jedną kulą. I długi wieczór.
Wyjeżdżam w góry. Nie koniec świata to może jakaś lawina, może.
A zdjęcie też z gór - z Karpacza odwiedzonego rodzinnie w święta.
18.01.2013
//może i lepiej że mało kto tutaj zagląda i nikt już tego nie czyta...