ponad miesiąc i dopiero teraz zaczęło to do mnie trafiać.
czuje się zagubiony. nie umiem się odnaleźć w nowej rzeczywistości. a ilość smutku wewnątrz zaczyna się przelewać.
tęsknię i brakuje mi ciebie - mimo wszystko.
w jednej chwili z kogoś stałem nikim - niezanczącą dla nikogo jednostką społeczną. nie żyję a egzystuję bo nie mam dla kogo i po co żyć. chciałbym to zakończyć - ale też nie potrafię...
chciałbym żeby jakimś dziwnym zrządzeniem losu ktoś wyleczył mnie z tego... raz na zawsze...