własnie wrocilam z urodzin kolegi
przed wyjsciem zjadłam dietowe papu zeby nie siedziec z burczacym brzuchem bo wtedy by bardziej kusiło
na szczescie była nie tylko cola i soki, ale woda z cytryna, która mnie uratowała <3
jak tylko wystepowala jakakolwiek pokusa
to pilam i pilam(ze 2 dzbanki sama wypilam! :D)
Ale i tak troche sie skusilam, Nie do konca ze swojej winy, tym razem
szło mi idealnie, nie ruszylam grama pizzy, kompletnie nic, czysciutki talerz, samą wodę piłam
potem po 3h zglodnialam, były takie kanapki, ale były bardzo fajne:)
poniewaz skladały sie z warzywek, chudej szynki, jajka, nie były polane zadnym sosem
wiec je ciach, chleb z masłem odkladałam, a wcinałam sałate,łososia,jajko,pomidora itp <3
no a potem kolega ,,Zjedz chociaz kawałek torta, prooooszę, bo teraz to sie obraze serio..."
No i patrzył. Zjadłam. 2 kawałki...
bilans
ś: jajecznica z 1 jajka z przyprawami ,,fit up", kawa
IIś: serek wiejski lekki
o: brokuly i gotowana ryba, na deser kogel mogel
na urodzinach: ,,zawartość" ok 5 kanapeczek, nie jadłam chleba, same czyste warzywa i jajka
2 kawałki tortu -,-
1 kawałek pizzy -,-
ćwiczenia:
dałam z siebie wszystko na wf, rozgrzewke zaczelam najwczesniej i skonczylam ostatnia
gralismy w kosza, biegalam i biegalam
po szkole szybki spacer
nie robie jutro detoksu ani gło, kontynuacja dietki ale mega mega ćwiczeń! aż do brakniecia tchu!