To niebywałe, jak szybko leci czas. Mijają trzy tygodnie od moich urodzin, a przecież to jak wczoraj. Dni płyną, uciekają przez palce, a ja wciąż nie umiem żyć codziennym "dzisiaj". Bardzo mocno pragnę znów marzyć jak dawniej, bez wysiłku, bez lęku, bez ograniczeń. Ale każde bolesna wydarzenie odziera marzenia z tej "czystości", a kto chciałby marzyć skalanymi marzeniami?