All that I wanted today was to be let out
And I'm so tired of these cages
I'd like to burn them all down
Why can't you separate your mind?
Why can't you separate your mind?
We could call this paradise
You can call it what you want
tak jest źle i tak też jest źle, a jakby popatrzeć z innej strony to dobrze, ale w lustrzanym odbiciu, czyli też źle. spaceruję w deszczu. mam oczy zakropione raz na całe życie. czy mylę się sądząc, że nic mi do szczęścia nie potrzeba? przecież jest tak rozkosznie! tak ciepło pod kocem wyobraźni i tak bajecznie, gdy na chwilę niechcący zamknę oczy na dłużej. życie mi się kończy. sama dobrowolnie pakuję się do mogiły. sama, z chęcią daję się pociąć i włożyć do wanny z formaliną. wesoły trupek, rechoczący głuptasek. mam dziś skoki napięć i ciśnień, więc nikt nie odgadnie, czy jestem zła, czy się do siebie uśmiecham i czy ten tekst ma charakter pozytywny, czy może jest turpistycznym obrazem mojego chorego umysłu.. bo męczy mnie fakt, że uczę się po to, by potem umrzeć na studiach medycznych i to, że próbuję zachęcić samą siebie do miłości, do tego uświadomienia sobie, że może jednak.. a tutaj.. no cóż, widocznie jestem inna i moje aminokwasy są izomerami optycznymi D, a nie L, jak u wszystkich ludzi.. może po prostu się mylę? może jestem stworzona po to, żeby ciągle myśleć..
chcę działania, joł! jezusienajświętszy ja jestem takim kontrastem. mnie się nie da zaszufladkować i trzymać w szklanym słoiku w depozycie odciętych kończyn. ja przecież rozniosę wszystko w pył!
autodestrukcją.