chyba nie wiesz, że świat, to coś więcej niż jeden uśmiech, przelotnie rzucony na pożegnanie.
mój świat to rzeka płynąca zwartym nurtem.
czasem pod prąd,
czasem po prostu nie w tą stronę.
czasem zbyt szybko.
nie ma Cię, więc skąd to możesz wiedzieć? dlaczego nie odseparujesz ode mnie ostatniego promienia? możesz przecież wrzucić mnie z deszczu pod rynnę i zamknąć usta zimną, zimną wodą, na zawsze. dlaczego nie możemy odseparować naszych myśli od teraźniejszości? zgładzisz mnie, nim zacznę normalnie stąpać po Ziemi. znalazłam swoją siłę w tej przestrzeni międzyludzkiej, nienazwanej dotąd żadnym słowem. czuję zwyczajny bezsens, bo nie jestem nikim, a jak nikt jestem postrzegana. topielec spod brudnej, kranowej wody. uduszona własną ideologią większego dobra. zakochana w cieniach ludzi, którzy nie chcą mi dać namacalnego uczucia niemej miłości.
o mnie się walczy do cholery.
TERAZ TO JA WALCZĘ O SIEBIE.