jak dobrze,że nie widzisz tego jak dzień w dzień upijam sie do nieprzytomności,gdy mam na wszystko wyjebane,gdy czuje sie tak dobrze wtedy bez Ciebie,kiedy mam ochote wypowiedzieć Ci wszystkie niechciane słowa,które leżą gdzieś głęboko na dnie mojej podświadomości,bo tak naprawde chciałabym wygarnąć Ci wszystko.... to jak mnie potraktowałeś,jak zrównałeś z gównem,chciałabym,naprawde chciałabym,ale wiem,że po prostu miałabym tam jakieś hamulce. Nie chciałbyś widzieć chyba mnie staczającej sie,siedzącej po jakiś pieprzonych ogrodach u obcych ludzi,siedzącej po parkach,zaryczanej,takiej zniszczonej... ale skoro miałeś na mnie wyjebane do dzisiaj to i tak pewnie nadal masz,więc raczej nie obchodzi Cie czy żyje i mam sie dobrze,czy umieram wewnątrz,wołam Cie od środka,a Ty nie prychodzisz... nie obchodziłoby Cie to,że codziennie rano trzęse sie od alkoholu,nie obchodziłoby Cie nic,bo nie obchodze Cie ja! nie obchodzi Cie to czy bym żyła,czy umarła?wiesz czemu? bo nigdy nic dla Ciebie nie znaczyłam,tyle..