Miałam początkowo trudności ze znalezieniem mieszkania. Była to jakaś dzielnica na obrzerzach miasta. Nie miałam pieniędzy na taksówkę a stopa łapać nie zamierzałam. Roilo się w takich samochodach od zboczeńców albo niewyżytych małżonków. Dziwnie czułam się idąc ulicą zupełnie wolna. Na całe szczęcie opuściłam to miejce. Za dobre sprawowanie i ,,wylecznie " za zgodą sądu wypuszczono mnie wcześniej. Wiedziałam , że jak spotkam rodziców Briana nie będzie ciekawie jednak to jego wina, że umarł. Ja tylko pomogłam pozbyć mu się wyrzutów jakie ta zdrada ciągnęła za sobą. Kiedy w końcu po godzinie dotarłam do mieszkania zauważyłam , że znajduje się blisko domu rodziców. Nie podobało mi się ono. Taka sama klitka jak w psychiatryku tyle , że miałam kuchnie i własną łazienkę gdzie nawet dwie osoby nie pomieściły by się. Co innego u mnie w domu, piękny duży pokój i luksusowa łazienka. Z powrotem wzięłam walizkę i poszłam w stronę domu. Nie zajęło mi to dużo czasu. Ten adres pamiętałam, pamiętam i pamiętać będę. Furtka jak zwykle była otwarta. Idąc ogrodem przyglądałam się kwiatą. Zauważyłam , że mama zasadziła nowe . I i jabłoń wydała już owoce. Zerwałam jedno rozkoszując się jego słodyczą. Drzwi do domu podobnie jak furtka były otwarte. Moja siostra prawdopodobnie była teraz w szkole a ojciec w pracy. Co znaczyło, że mama jest w domu i gotuje obiad. Weszłam do holu i zdjęłam buty kładąc je na moim stałym miejscu. Z kuchni unosił się zapach smażonej cebulki i kapusty. Mojej ulubionej potrawy - mama na pewno przyszykowała to na mój powrót. Weszłam do kuchni i spróbowałam. Pycha. Usłyszałam skrzypnięcie schodów a po chwili w kuchni ukazała się sylwetka mojej mamy. Przybrała kilka kilo . Ale poza tym nic się nie zmieniła. Ten sam kolor włosów od lat, tyle samo zmarszczek na twarzy i to samo upięcie włosów. Podbiegłam do niej i rzuciłam sie jej na szyję.
- Mamusiu. Tak teskniłam. Ale jestem już w domu.
Mama odepchnęła mnie i zmarszczyła brwi.
- Co ty tu robisz ? Wypuścili cie ?
- Tak mamo. Jestem zdrowa i wróciłam do was.
- Dziecko ale ojciec ci wyraźnie powiedział, że nie życzy sobie twojej osoby w domu.
- Mamo ale wy mnie kochacie. Zrobiłaś moją ulubioną potrawę. Mamusiu kochana.
Z moich oczu zaczęły płynąc łzy. Dlaczego oni mnie nie chcieli, przecież mieli się ucieszyć z mojego powrotu. Mama jednak była nieczuła na moje łzy.
- Erika. Jestes morderczynią. Masz coś z głową dziecko. Nie chcemy z tatą ani twoją siostrą widzieć cięw tym domu. Nie tak cię wychowaliśmy.
Wsciekłam się. Chwyciłam nóż i zasyczałam za wsciekłości. Mama zaczeła krzyczeć. Upuściłam noż.
- Nienawidzę was. Powinniście mnie wspierać. A nie odrzucić i odwrócić się ode mnie.
Wzięłam talerz i rzuciłąm nim o ścianę. Rozpadł się na tysiąc kawałków. Chwyciłam walizkę i wybiegłam z domu.
- Zemszcze się jeszcze.
Wyszeptałam biegnąc do mojej klitki która miała służyć mi za mieszkanie.
ciąg dalszy wieczorem bądź w poniedziałek. bo jutro mnie nie ma cały dzieć a wieczorem nie wiem czy bede miała dostęp do kompa :)
Inni zdjęcia: ... maxima24Niedzielne porządki beatq15:) beatq15TAK! cherrykinn:) dorcia2700Jabłonie już w pełni kwitnienia halinamspace aajaxx80forest aajaxx80tornado aajaxx80color aajaxx80