Powiem to po raz kolejny, już oficjalnie: cieszę się, że Was mam. Paczkę ludzi, którym spojrzę w oczy, powiem coś i nie muszę się tłumaczyć, bo zawsze staniecie za mną murem. Wy znacie prawdę i nikt więcej nie musi. Czuję się wolna duchem, Wy mi to dajecie. Każdy jest tak inny, a jednocześnie tak dobry. Dziękuję, naprawdę...
Są dni, kiedy nie daję sobie rady ze sobą, w środku nocy dopada mnie emocjonalna delirka i wiem - kurwa, wiem! - że mogę na Was liczyć. Odciągniecie ludzi, gdy przyjdą nie w porę. Rozbawicie i dacie okazję do wyładowania złości. Choćbym zrobiła coś najbardziej niemoralnego, mogę się spodziewać kopa i dobrego uzasadnienia. Wszystko wydaje się lżejsze, przynajmniej o połowę. Nie wiem, co bym zrobiła teraz, w tak trudnym dla mnie okresie. Jesteście tacy ciepli, nieszablonowi... Nigdy nie czułam takiego przywiązania do grupy. Szalenie mi na Was zależy.
Dziękuję, dziękuję... Dziękuję, przyjaciele?