Picolo .
Nie wierze w to co dziś się wydarzyło.. Najpierw jeździłam na Picolu i chodził ok. Poćwiczyłam lotne i dobrze było. Potem ruszyłam Ryche na oklep i też chodziła ok . Mega wyciągała w kłusie i coś tam w galopie odwalała, ale pod koniec było już nawet spoczi
. Miałam też dziś źrebaka wypuszczone i biegała za mną
. Szanta która była na padoku dostała w głowe i takie dębacze stawała i z zadu że masakra.. przegoniłyśmy ją z Roksą i ona wsiadła wtedy co jeździłam na Ryśce
. Po godzinnej jeździe Szanta nadal miała masę energii. Roksa dodawała na prostej i już była tak zmęczona, że mnie wpuściła bym ją zmęczyła
. Po paru dodaniach poszłyśmy na ścieżkę koło psów w str lasu gdzie miałam dodawać. Szanta w pewnym momencie się zatrzymała i nie chciała iść to Roksa tupnęła nogą a Szanta z zadu wywaliła tak mega i po chwili stanęła świecę
! Myślałam że umrę.. wystarczyło bym pociągnęła ją za wodze i już obie jesteśmy na plecach .. nigdy nie widziałam aby koń tak perfidnie stanął świecę ! Jednak szybko pochyliłam się i jakoś żyje..
Pododawałam na prostej i po 3 dodaniach w lesie wróciłyśmy do stajni. A teraz się uczę więc pa
.