Tęsknię. W sumie, już powinnam skończyć notkę, bo tylko tyle chciałam tu napisać. I to jest taki dziwny rodzaj tesknoty. Niby nie boli, sprawiam wrażenie, jakby w ogóle mnie to nie obchodziło i nikt pewne nawet nie zdaje sobie sprawy, że mnie to obchodzi i to nawet bardzo. Ale, jak przychodzi wieczór, zaczynam myśleć, analizować. I nie wiem. Nie wiem, co się stalo, dlaczego tak wyszło. W sumie, to chyba nie chcę wiedzieć. Chciałabym tylko dowiedzieć się, czy jest w tym moja wina. Ale obawiam się, że nigdy się tego nie dowiem.
Lubię grać w otwarte karty. Od początku to zaznaczałam. Jak się okazało, mało skutecznie, powstała cała masa niedomówień. Nienawidzę tego.
Zdałam sobie sprawę, że najważniejsze w życiu, to znaleźć siłę w sobie. Bardzo bym chciała tę siłę znaleźć, ją mieć. Niezależnie od okolicznosci umieć się uśmiechać, mieć nadzieję, mieć siłę, żeby wstrać z łóżka, ubrać się i wyjść z domu. Mieć siłę po prostu się usmiechać. Nic mnie tak nie denerwuje, jak własna bierność.
Odczuwam silna potrzebę zmiany swojego życia. I moze ta przewidywana wyprowadzka z Łodzi by mi w tym pomogła? Sama nie wiem, czy jej chcę. Chyba jednak nie warto tracić ludzi, którzy zawsze byli.
---------------
Odbiegając od tematu, dzisiaj udany dzień. Basenik z Chłopakami :) Misie <333 ;*
---------------
Tęsknię. Coraz bardziej tęsknię. I tego się nie da nazwać inaczej...