Chyba przestałam być szczęśliwa. Może też przestałam być spontaniczna. Coś się ze mną dziwnego dzieje. Chyba wracam do punktu wyjścia.
Jaki jest tego powód? Właśnie o to chodzi, że sama nie wiem. Może to ta dziwna niepewność? Niby to nie powinno mnie obchodzić, przecież to nie moja sprawa. A jednak obchodzi mnie to chyba z każdym dniem coraz bardziej.
A może to po prostu przemęczenie? Chyba mam już powoli dość. Ile można się uczyć? I czy to w ogóle ma jakikolwiek sens? Sama już nie wiem...
Kompletnie nie mam energii, jestem jakaś mniej pewna siebie, mniej wesoła, spontaniczna, szalona. I chyba trochę zdjęłam rżowe okulary. Co się ze mną dzieje?