Nie pisałam tu straaasznie dawno, w sumie prawie cały semestr. Moje życie zmieniło się o 180 stopni. Tak, jest zupełnie nie do poznania.
Po pierwsze przestałam być już nastolatką:P skończyłam 20 lat i były to najwspanialsze urodziny w moim życiu. Mój facet własnoręcznie upiekł mi tort, a znajomi zrobili akademikową imprezę:) Było cudownie! <333 W ogóle moja grupa na studiach była absolutnie niesamowita, szkoda, że się rozpada:((( Naprawdę bardzo się zżyliśmy i ten semestr na uczelni był naprawdę fajny i śmieszny:P Na początku było mi ciężko, ale teraz już trochę godzę się z tą myślą, że teraz będzie zupełnie inaczej.
Po drugie pocisnęłam sesję w pierwszym terminie:) Dzięki temu mam już wolne, przynajmniej teoretycznie.
Po trzecie znowu zmieniłam wizję swojego życia. I bardzo się w to już wkręciłam. Ale jak zwykle, nie ma tak dobrze. Ja znalazłam sobie cel, to z realizacją są trudności. Więc jest naprawdę mała szansa, żeby mi się to udało. Istnieje jeszcze opcja studiowania w innym mieście, która też brzmi dobrze. Ale jednak chyba wolałabym Łódź. Na razie ten tydzień jest kluczowy. Jak nic nie załatwię, to zostanę z niczym...
Jestem ostatnio strzępkiem nerwów z tego powodu. Chciałabym, żeby to wszystko się poukładało...
Spadam się uczyć. Trzymajcie kciuki! :*