Phoenix umie już pić z poidła - w poniedziałek zaprezentował mi to sam, bez dalszej nauki. Jeden problem z głowy ;)
Wczoraj miał okazję oswoić się z hałasami, iskrami i dymem towarzyszącym kuciu na gorąco - zjechali się kowale z Pragi, a miejsca do przypinania koni są akurat w korytarzu jego stajni. On sam wyjątkowo miał wczoraj areszt boksowy - właściciele stajni postanowili wymienić ogrodzenie pastwiska od jego stadka, a ponieważ na innych są potworzone inne grupy, więc jeden dzień został w boksie. Jak przyjechałam, zupełnie niewzruszony konsumował kiszonkę.
Sam wczoraj miał zrobione kopytka - jak to ze źrebakiem, nie było całkiem bezproblemowo, ale jak na takiego dzieciaczka i tak nie było źle, ma w końcu prawo do braku równowagi i siania paniki ;)
Jest dobrze