Rozdział XI - Na tropie Blackersów
Od czasu pierwszych treningów minął miesiąc. W tym czasie David, Megi, Adrianna i Eryk poznali nowe techniki walki mieczem. Uczyli się wykonywać blokady i kontrataki oraz wyprowadzać złożone ataki i pchnięcia. Ani David ani Megi nie wydobyli jednak ze swej broni ducha do walki i nie mogli się połączyć tak jak Tom im mówił. Strzelania z łuku uczył ich Merdarion. Był wysokim czarnoskórym mężczyzną. Jego oczy były bardzo jasne. Wyglądał na trzydzieści lat, ale cała czwórka wiedziała że ma ponad dwieście. Jego strój był czarny i bardzo luźny przypominał strój ninja. Był też bardzo szybki i zwinny więc zrozumieli dlaczego akurat on jest dowódcą szpiegów i strzelców. Łuk w obsłudze był stosunkowo prosty jeśli miałoby porównać się go z allonarem. Wystarczyło naciągnąć cięciwę i lekko przechylić pod kątem. Celownikiem był grot i zakończenie strzały. Allonar składający się z większej ilości strzał i bełtów używało się ciężej. Zarówno ciężej się ładowało strzały jak i wystrzeliwało. Merdarion opowiedział o kilku kombinacjach strzału. Jeśli na przykład wystrzeli się strzałę z prochem a zaraz za nią dwie z ogniem to przy dobrym trafieniu cel może eksplodować. Bełty były uruchamiane mechanizmem. Na obu końcach allonara były przyciski odpowiadające za zwolnienie blokady do poszczególnego bełtu. Bełt to mocny drewniany pocisk z metalowym okuciem i ostrzem na przedzie. Dzięki mechanizmowi i budowie był niezwykle szybki, mocny i wytrzymały. Potrafił przebić się przez każdy pancerz, a nawet przechodzić przez wroga na wylot. Bełty były szczególnie przydatne do walki z wielkimi gadami. Merdarion opowiadał im że wystrzelone bełty przebijały pancerz, a strzała z trucizną zabijała potwora od środka. Co prawda nie było też łatwym wystrzelenie pojedynczej strzały, ale nauka walki allonarem musiała być długa aby była dobrze opanowana. David i Megi także poznali nowe symbole takie jak wytworzenie ognistej kuli, gojenie ran, leczenie z trucizny czy kontrolowanie zwierząt. Ostatnia umiejętność była bardzo złożona dlatego nie zawsze się udawała. Oboje poznali techniki zarówno ataku jak i obrony, a także skutecznego leczenia i pomagania w walce innymi symbolami. Megi specjalnością okazały się lodowe skały które były bardzo solidne i broniły przed wieloma atakami. Częścią treningów były właśnie walki z przeciwnikiem czyli w tym wypadku David przeciwko Megi. Również ich znajomości z ludźmi w scientia antiqua uległy poszerzeniu. Przede wszystkim Ada i Korth bardzo się do siebie zbliżyli.
Teraz w pięciu siedzieli razem przed świątynią. Rozmawiali o nowych umiejętnościach i tym jak mogą dzięki nim zdobyć światową sławę. Wtedy przemówiła Megi.
- Chyba powinniśmy iść na naukę symboli - powiedziała Megi - Drax mówił że dziś zaczynamy wcześniej.
- Taa chodźmy lepiej - powiedział David - Może będzie coś ciekawego. W końcu nigdy jeszcze nie mówił żeby być na treningu wcześniej.
- Okey - powiedziała Adrianna - Widzimy się później, no nie Korth?
- Jasne przyjdź po treningu przed arenę - odpowiedział Korth i pocałował Adę w policzek.
David, Megi, Eryk i Adrianna weszli do Sali. Po chwili zjawił się tam też Drax.
- Dziś będzie lekcja praktyczna - powiedział Drax - Uczyliście się symboli i walki przez ponad miesiąc. Czas zastosować to w określonym celu. Szpiedzy wykryli Blackersów w starej bazie na ziemi. Znajdują się gdzieś na pustyni. Waszym zadaniem będzie tam dotrzeć i przeszukać bazę w celu znalezienia planów nowej broni. Z tego co szpiedzy donoszą baza jest pod ziemią, a same plany są ukryte na najniższym poziomie.
- Dlaczego my mamy to zrobić? - zapytał Eryk To znaczy nie jesteśmy jeszcze tak dobrzy jak ty czy Merdarion.
- Ja i Merdarion nie możemy ponieważ nie mamy ciała - odpowiedział Drax - Nasza powłoka cielesna utrzymuje się tylko tutaj. Dzięki świątyni możemy wytworzyć energię która formuje się w ludzkie ciało.
- Jak się tam dostaniemy? - Zapytała Megi.
- Teleportujemy was - odpowiedział Drax - Tom da wam miecz i pancerz, a potem idźcie do Nygi. Jest tutaj alchemikiem, da wam parę mikstur i esencji magicznych. W bazie nie powinno być wielu Blackersów, ale lepiej być ostrożnym. Po prostu szukajcie zejść by dostać się jak najniżej. Plany znajdują się w czarnej walizce, przenieście się tutaj z tą walizką. W razie czego ty Davidzie masz kontakt. Możesz się łączyć z nimi umysłem.
Drax powiedział tylko żeby szybko poszli po wyposażenie, a potem przyszli tu, a on ich przeniesie do bazy. Megi z Erykiem poszli do Toma po broń, a David i Ada po mikstury. Nyga była ładną dwudziesto kilku letnią kobietą. Miała czarne włosy, jasne niebieskie oczy i szczupłą figurę.
- Drax powiedział że dasz nam magiczne mikstury - powiedział David - mamy udać się do bazy Blackersów.
- Tak wiem - odpowiedziała Nyga i przekazała im jakąś torbę - macie tu kilka mikstur na szybkość, dwie na zanik ran i jedną z ogniem łatwopalnym. Z tą ostatnią bądźcie szczególnie ostrożni.
- Dzięki Nyga - powiedział David i wziął torbę.
Kiedy David z Adrianną wrócili do świątyni Megi i Eryka jeszcze tam nie było. Czekali na nich razem z Draxem w Sali. Adrianna zaczynała się już niecierpliwić ale wkrótce reszta dołączyła do nich. Megi i Eryk mieli ubrane srebrne pancerze, a także osłony na kolana i łokcie. Eryk miał lekki hełm. Przypominał kształtem miskę. Oboje mieli też po jednym pancerzu który przynieśli Davidowi i Adriannie. Oboje założyli go na siebie z drobną pomocą Megi i Eryka, a potem zwrócili się do Draxa. Drax uniósł prawą rękę na wysokość ramienia. Ciągle miał ją wyprostowaną. Po chwili z ręki zaczęło się wydobywać fioletowe światło. Chwilę później nastała całkowita ciemność. David czuł się taki lekki, nie wiedział gdzie jest ani co się z nim dzieje. Zamknął oczy było tak przyjemnie. Wreszcie poczuł powietrze, ale oczy dalej miał zamknięte. Twarz owiewał mu lekki wiatr. Wyczuł też że pod nogami ma piasek. Wreszcie otworzył oczy. Był na pustyni obok niego stał Eryk, Megi i Adrianna. Kilkadziesiąt metrów przed sobą zobaczył niewielki budynek. Mógł mieć najwyżej dwa metry wysokości. To był ich cel.