Pięćdziesiąt tysięcy literek napierdzianych na tej stronie przez jakieś pół godziny, usuniętych w jednej sekundzie.
To jest chyba idealna noc do pisania a po chwili używania klawisza backspace.
Pieprzyć to wszystko, kocham moją wyobraźnię.
W szalenie seksownym świecie ogólnodostępnej nienawiści dziś już nie ma ludzi otulonych ciepłym deszczem niewinności. Porozmawiajmy o miłości, o każdym szepcie i spojrzeniu, jakie budują się całym życiem, by dawać wytchnienie, nadzieję i otuchę. Czy kiedykolwiek myśl przechodzi przez moje życie kłamiąc krok po kroku i szydząc z mojej odwagi. Czy może to tylko dreszcz, który nie pozwala mi zapomnieć kim jestem. Udawajmy do woli, coraz więcej kłamstw i nienawiści a Ty nie pytaj czy na tej krawędzi zawrócę po Ciebie. Nie ma w tym świecie nadziei dla mnie. Dla mojego odbicia w lustrze, którego choć chcę, nie mogę znowu poznać. Mów do mnie głosem posępionego starca poszukującego wiedzy nieodkrytej, Mów do mnie pragnieniem zagubionego wśród piasków nieznanych. Mów do mnie cierpieniem ukrytego we własnych myślach bezbronnych. Mów. Odwyk od rzeczywistości. Zaufaj mi. Zaopiekuj się mną. Zapragnij mnie. Tak jakby nie było nic poza iskierką. Malutką iskierką nadziei tlącą się w sercu. Serce podpowiada. Tik tak tik tak... Poczuj to, kilka chwil, jeden sen, jedno niebo, jesteś w nim.
A gdy oczy otworzysz i świat ten zniknie niespodzianie
Zapragniesz więcej niż moich oczu błękitnych
Nie dotknie Cię żadne subtelne wahanie
Stworzona jesteś do rzeczy niezwykłych.
Marzę o arogancji ignorancji i cyniźmie
O absolutnym pokrzywdzeniu wszelkich granic
I to takie cholernie słabe uczucie
Czując się zbyt porządnym by to zrobić.
Jak dobrze jest móc tu tak bezkarnie pieprzyć bzdury.
Zawsze za to kochałam to miejsce.
Właśnie mi się to przypomniało.
Impertynencja.
ZAJEBISTE UCZUCIE