Pamiętasz jak się poznaliśmy? Zyskałeś moją sympatię już w pierwszej minucie. Dzięki tej iskrze w oku. Wiesz, ze minęło prawie 10 lat? Przypominam sobie jaki byłeś. Jak podczas spacerów uciekałeś z chłopakami za drewnianą budkę z lodami żeby zapalić... Pamiętam jak się martwiłeś o swoją mamę. Jechała do Niemiec, a Twój tata nie zadzwonił powiedzieć, czy dotarła już na miejsce. Siedziałeś wtedy w holu na fotelu. Twarz miałeś schowaną w splecione ręce. Tylko ja słyszałam jak płaczesz. Oczywiście już wtedy nie chciałeś nic powiedzieć, więc musiałam zapytać Twojego kumpla ze szkolnej ławki. To Mirek podał mi numer do Twojego ojca. Ty nie chciałeś do niego dzwonić, bo to przecież on obiecał. Zadzwoniłam i na szczęście dowiedziałam się, że Twoja mama cała i zdrowa dojechała do Aachen. Oczywiście jak najszybciej przyszłam Ci to powiedzieć. Nie podniosłeś nawet głowy. Wściekłeś się na mnie i zerwałeś się w stronę schodów żeby zamknąć się na piętrze w pokoju. Chociaż dobrze widziałeś, że o tej porze winniśmy siedzieć na parterze, bo opiekunowie kazali już tam czekać na kolację. Miałam gdzieś, że z jakiegoś powodu się zdenerwowałeś i poszłam za Tobą. Już w połowie schodów widziałam, że wracasz. Przytuliłeś mnie mocno wtedy i dziękowałeś przez kilka następnych dni... Wiecznie się spóźniałeś na rehabilitację i inne zabiegi. To Ty wieczorami zakradałeś się do naszego pokoju, a jak tylko pielęgniarka po dobroci chciała żebyś wrócił do siebie, odpowiadałeś spod łóżka, że wcale Cię tu nie ma. Sanatorium szybko zleciało. Po półtora miesiąca wszyscy się zżyliśmy tak, że nikt nie chciał wracać do domu. Każdy był z innej miejscowości. Większość wiedziała, że się więcej nie zobaczą. Ja na szczęście miałam stosunkowo blisko do Ciebie i Mirka, więc już po trzech tygodniach od powrotu, wsiadłam w autobus i pojechałam do Was. Później spotkaliśmy się u mnie... Zawsze taki sam. A teraz. Z dnia na dzień Cię po prostu nie ma. Zabrakło Ci sił. Znów nikomu nic nie powiedziałeś. A przecież byśmy Ci pomogli. Chudy głupku... :( Przysięgam Ci Krystian, że jeśli istnieje to piekło i tam się spotkamy to strzelę Cię w łeb. Mirek też. Gdziekolwiek teraz jesteś, mam nadzieję, że czujesz się już dobrze i wybaczysz nam.