Co czwartek mój Anioł Stróż
Puka do losu drzwi
Choć wszystko krzyczało w nim
Pozwalał nakrywać się
A upokorzenie Jego otaczało mnie
Zaklęciami ochronnymi
Nie musiałam się modlić
Mam spokojną linię czoła
A ciało zdrowe jest
Białą suknię sznur bursztynów
Buty noszę z mchu
Wczoraj Anioł rzekł nie
Ciemna gwiazda nad głową