Wszyscy skończyliśmy na dobrych kierunkach, na różnych uczelniach - ale w jednym mieście.
mieszkamy w porywach do 200 metrów od siebie, jest dobrze. będziemy się spotykać pod rybką bądź da grasso, żeby upić bądź objeść nasze smutki.
ale za co?
zaczynamy studenckie życie pełną parą - problemy z mpk, troszkę lekkie zagubienie i pewność siebie przez spuszczenie się ze smyczy.
postaramy się nie uchlać za bardzo. ale nic nie obiecujemy.
wrocław - nadchodzimy. <3