Jestem romantykiem, jestem romantyczna.
W życiu kieruję się uczuciami i intuicją.
Powracam do natury i zamieszkam na wsi.
Język niemiecki to jest romantyzm w moim wydaniu.
Jak to jest, że romantycy na obrazach wyglądają tak wyniośle patrząc w dal, a ścisłowcy grzebią w glebie? Każdy romantyk kontempluje kształty na niebie, zatraca się w swoich marzeniach i na cały świat patrzy przez pryzmat uczuć. Z kolei ścisłowiec na wszystko patrzy racjonalnie, we wszystkim widzi jakieś zależności i najważniejsze jest dla niego tu i teraz. Marzyciel widzi deszcz i jara się tym jaki jest piękny. Rozpływa się na myśl o tym, że te krople wody tak rytmicznie dudnią o dachy domów, że spływają po liściach czy igłach drzew i lądują na ziemi. Romantyk napisze wiersz o wędróce kropli deszczu, a dla ścicłowca to tylko opad atmosferyczny, zwykłe H2O, które pod wpływem siły grawitacji ląduje na gałęzi pinius sylvestris i spada w dół. Teraz odpowiedzmy sobie na pytanie czy jesteśmy racjonalistami czy romatykami? Czy w ogóle jaramy się deszczem?
Przez ostatnich kilka dni nie wierzę. Po rostu nie wierzę, w nic. Wszystko co się dzieje dookoła jest tak nierealne. To, że życiowi nieudacznicy robią kurczaka po tajsku, to że kobiety reklamujące proszki do prania są bliskie orgazmu widząc białą koszulę, to że ludzie rzucają palenie, to że można uprawiać seks przedmałżeński... to wszystko jest takie dziwne, ale takie cudowne, bo w końcu coś się dzieje.
Czy marzy Ci się egzotyczna przygoda?
Erotyczna przygoda, fantastyczna pogoda?