Myslovitz - Długość Dźwięku Samotności
Prawo ironii losu, jak w reklamie. Numeru nie pamiętam. I tak nie o ten mi chodzi. Chodzi o ten, w którym żaba zmieni się co najwyżej w ogra, a historia skończy się umownym happy endem. Bohaterowie pogodzą się ze swoim losem, bo cóż im innego pozostało?
A mała, nieprawdziwa dziewczynka, trochę desperatka, trochę po prostu sierotka, będzie powtarzała, że i tak mają szczęście. Że szczęściem może być [jest!] nawet nieszczęśliwe love story i cierpienie. Bo ona ma tylko puste, białe strony. Zaczynają już żółknąć od powiewów nudy i kwasowych opadów monotonii. A ta mała bezwstydnie prosi się, by dostać to cokolwiek, brudne i niosące zagładę. Jeszcze nie zna uważaj, czego pragniesz.
Czy to ważne? Nawet gdyby kiedyś, coś. I tak zepsuje. Czy może nie?