~ Taylor Swift - I Knew You Were Trouble
Zabłąkana w swoich niekonkretnych problemach, szukała urojonych rozwiązań. Była tam i tu. Przypadkowy człowiek. Nieodpowiedni moment. Nie ten czas i przede wszystkim miejsce. Widzi poruszające się usta, ale nic nie słyszy. Egoistka. Włącza zmysły, zaczyna chłonąć zdania, stara się pokonać osobowość. Nagle wiatr, dźwięk jej dobrych rad i cisza. Spokojnie wraca do swojego świata, udaje, że ciągle istnieje. Coś pęka. Boli, bardzo. Ale co to? Skąd nagle. Auł. Łzy? No ej, nie teraz. Czemu ona. Mała, co jest? Nie wiem. Właśnie nie wiem. Uśmiech, odrzuca pocieszenia przypadkowej osoby. Zamyka się we własnej rzeczywistości, która zaskoczyła ją plastikowymi łzami. I łyk, drugi. Znowu wiatr, znowu słowa. Po butelce. Spacer, park, kolejna porcja bąbelków w czarnej torbie, strach, opuszczona działka, pieprzony, biały mur. Dalej rozwleczone godziny, nieprzemyślane zwierzenia, zbyt publiczne solilokwium + kolejna, bezwstydnie pusta butelka.