Wieki mnie tu nie było, zarzuciłam fbl na rzecz instagrama i moich codziennych obowiązków.
Zaszło wiele zmian, jak zwykle w ciągu kilku miesięcy...
Pogodziłam się sama ze sobą, zaakceprtowałam się i jeśli chcę zmian to z miłości do siebie i innych, bo warto dążyć do lepszego. Dzisiaj podczas rozmowy z M.K. powiedział fajną myśl, że dobre jest największym wrogiem lepszego.
Uczę się akceptować ludzi i ich poglądy, nawet jeśli odbiegają od moich i są dla mnie w pewien sposób krzywdzące czy obraźliwe. Oni tak mają w głowach, a że mają inaczej ode mnie, nie znaczy, że mam ich skreślać jako ludzi. Zrozumienie tego jest kluczem do przebaczenia. W tej sytuacji, gdy dom został sprzedany i już nie jestem z Zalesia, to wiem, że są też tego plusy, chociaż mogłabym spalić mosty i mieć dożywotni żal. W końcu uwolnię się z tej zapyziałej wsi i dwulicowych ludzi.
Biznes się rozkręca, a zielona żywność ratuje mi zdrowie i nie tylko. Mimo wielu przeciwności zaczynam uczyć się szczęścia i spełniania marzeń. Każdemu polecam spisanie listy minmum 100 marzeń. To zmienia życie.
W sumie to lecę spać.
Koloranoc ;)