Zanim zajdziesz w ciążę myślisz sobie "Jeju jak już będę w ciąży będę mieć tyle wolnego czasu, nadrobie seriale, książki, będę gotować codziennie pyszne obiadki i desery dla męża, będę mieć tyle czasu na rozwijanie pasji, na spacery, na wycieczki, na wszystko!" a potem zachodzisz w ciążę i czujesz się jak kupa, leżysz jak betka albo klikasz bez sensu w komputer i nie chce Ci się zrobić totalnie nic produktywnego. A potem rodzisz dziecko i gdy przychodzi taki dzień, że nie masz kiedy iść nawet do WC, myślisz sobie "Boże, daj mi choć jeden ciazowy dzień z którym nie wiedziałam co zrobić, dziś bym już wiedziała"
A tak serio to nie, wcale nie tęsknię za ciąża :) ale potrzebuje dnia urlopu bo wymiekam, Lena ma jakis cholerny skok rozwojowy. Tak opiszczonego dziecka jeszcze nie miałam, nie podoba jej się NIC, nawet na rękach jęczy. Skok ewidentny bo postępy ruchowe zrobiła spore ale jak się szybko nie skończy i nie wróci moje pogodne dziecko to ja też będę miała skok... z okna! :D