Jesteś moim przyjacielem, a zarazem moim oprawcą. Trzymasz mnie przy życiu równocześnie zabijając.
Każesz mi myśleć o jedzeniu , a zabraniasz jeść. Znasz każdą moją myśl. Jesteś w ciągu dnia i wtedy gdy śpię. Czuwasz. Nigdy nie śpisz. Gdy się ciebie słucham powtarzasz: bardzo dobrze ci idzie. Nie musisz jeść. Jesteś bardzo silna. A gdy się bronię...krzyczysz : Nie zasługujesz na jedzenie. Jesteś słaba. Nie jesteś nic warta. Jesteś obrzydliwa. Nie zasługujesz nawet na to, żeby żyć.
Nie mogę się ciebie pozbyć. Czasami nawet nie chcę. Nie potrafię. Przecież jesteś częścią mnie. Ale co dalej? Osiągnę cel i znikniesz? Obiecujesz, że tak, a jeżeli nie? Jeżeli będziesz żądać ode mnie więcej i więcej? Mówisz: nie jedz. Po co? Przecież nie musisz. A jak zjem? Po co to zrobiłaś? Jesteś idiotką! Uległaś pokusie ! Jesteś słaba ! Jesteś nikim ! . Zawsze mówisz: Nie dasz sobie rady beze mnie. Jestem ci potrzebna. Nie osiągniesz nic beze mnie. Nie dojdziesz do perfekcji , której tak pragniesz. Pragniesz jej tak bardzo, że nic innego się nie liczy. Palisz żeby nie jeść? Dobrze ! Przecież o to chodzi, żebyś nie jadła. Biegasz mimo mrozu? Pomimo tego, że nie masz już siły, że nie możesz złapać oddechu, dalej biegniesz. Dobrze ! Wtedy chudniesz! Stajesz się taka jaka chcesz, taka jaką ja chce cie widzieć. Będziesz grzeczna? Wtedy będę dla ciebie dobra. Będziesz jadła? Wtedy cie ukarze ! Będziesz ćwiczyć po nocach.
Nie ma dnia, godziny, minuty,sekundy w której nie myślała bym o jedzeniu. Nie ma chwili w której nie podliczałabym ile już pochłonęłam kalorii.
Ona jest wszędzie...ten głos , który dudni w mojej głowie. Ona jest zawsze przy mnie. Nigdy nie zostawia mnie samej.
Bilans....nawet nie będę go pisać.
Biegałam dzisiaj i skakałam na skakance ! ok!
Zaraz pozaglądam do Was! Miłego wieczoru kochane :*.